Skip to main content

Rektor PMK ks. Aleksander Jełowicki jako mecenas kultury, tradycji oraz duszpasterstwa polskiego we Francji

Referat wygłoszony na XXXVII sesji Stałej Konfrencji MABPZ - Rapperswil 2015 r.

Rektor PMK ks. Aleksander Jełowicki jako mecenas kultury, tradycji oraz duszpasterstwa polskiego we Francji

Referat wygłoszony na XXXVII sesji Stałej Konfrencji MABPZ - Rapperswil 2015 r.

Na przestrzeni 180 lat istnienia Polskiej Misji Katolickiej we Francji istotną rolę w jej funkcjonowaniu pełnili zawsze Rektorzy. W zakres ich obowiązków wchodziła nie tylko koordynacja tą instytucją i zaangażowanie duszpasterskie wśród polonu, ale także mecenat nad polską kulturą i tradycją. Wydaje się, że najlepiej zilustruje to aktywność pierwszego Rektora ks. Aleksandra Jełowickiego, który został desygnowany do pełnienia tej funkcji w momencie powstania Polskiej Misji Katolickiej dnia 17 lutego 1836 r.

Jełowicki był osobą lubianą. Szanowano i ceniono go za powagę, solidność, rzetelność i niezwykłą pracowitość. Choć był człowiekiem czynu, to jednak uniesienia ducha i marzenia o ziemi ojczystej, o świecie, który bezpowrotnie przepadł, będą mu towarzyszyć do ostatnich dni.

Pióro trzymał w ręku przez całe życie. Najpierw pisał Wspomnienia i Listy do Ksaweryny. W następnych latach wychodziły spod jego pióra setki listów do współbraci kapłanów, malarzy, znakomitych postaci epoki jak: Cyprian Kamil Norwid czy Adam Mickiewicz.

Handlowe przygotowanie wyniósł z uczelni warszawskiej. Z pracą drukarską pojechał zapoznać się w 1837 r. do Moguncji, gdzie z udziałem książąt nadreńskich, miała miejsce uroczystość odsłonięcia pomnika twórcy druku — Jana Gutenberga. Mimo odpowiedniego przygotowania najwięcej problemów sprawiały mu kwestie finansowe. Głównie czerpał z własnych, coraz skromniejszych zasobów. Jeśli nie splajtował to dlatego, że był handlowcem i znał się na druku.

Mówiąc o stanie badań nad mecenatem kultury, tradycji oraz duszpasterstwa polskiego we Francji ks. Aleksandra Jełowickiego warto podkreślić, że nie ma samodzielnych opracowań na ten temat. Możemy spojrzeć na tę kwestię jedynie z perspektywy literatury około tematycznej. Dlatego w celu zrealizowania wspomnianego projektu badawczego niezbędne będzie uwzględnienie sporej ilości opracowań.

W celu integralnego i kompleksowego potraktowania zagadnienia zdecydowano, aby konstrukcja referatu składała się z trzech części.

W pierwszej starano się ukazać relacje Aleksandra Jełowickiego z Wielką Emigracją, jego stosunek do ojczyzny, muzyki, literatury by w dalszej części przejść do jego mecenatu wydawniczego. Na treść trzeciej części składa się tzw. „Mecenat Ducha”, gdzie poruszono m.in. aktywność duszpasterską „proboszcza emigracyjnego” oraz zademonstrowano w tym kontekście sylwetki dwóch wielkich Polaków epoki: Fryderyka Chopina i Cypriana Kamila Norwida.

1. Aleksander Jełowicki i Wielka Emigracja

Omawiając relacje pierwszego Rektora Polskiej Misji Katolickiej z Wielką Emigracją w kontekście jego mecenatu wydawniczego i duchowego należałoby je poprzedzić krótkim wstępem historycznym.

W pierwszym rzędzie trzeba zauważyć, że po utracie niepodległości Polacy zaczęli wiązać z państwem francuskim swoje nadzieje na ponowne odzyskanie suwerenności. Upadek powstania listopadowego w 1830 r. był kluczowym momentem w relacjach pomiędzy Polską a Francją. Polska magnateria i inteligencja miały nadzieję, że to właśnie Francja będzie tą, która pomoże odzyskać wolność Rzeczypospolitej. Paryż stał się jednym z głównych skupisk Polaków, gdzie tworzono podstawy ideologiczne drogi do niepodległości. Może dlatego kiedy przychodzi nam mówić o polskiej emigracji we Francji po upadku powstania listopadowego, natychmiast sięgamy po przymiotnik „wielka”, bo nade wszystko mamy na uwadze, iż właśnie ta emigracja wydała największych wieszczów narodowych: Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Krasińskiego, czy też najwybitniejszego z polskich kompozytorów, Fryderyka Chopina[1].

Nie ulega wątpliwości, że spośród Polaków ówcześnie mieszkających w Paryżu, jak też wśród tych, którzy przybyli do tego wspaniałego miasta, by uniknąć represji popowstaniowych, wiele było postaci niezwykłych, wyjątkowych, wielkich. Jednym z nich był Aleksander Jełowicki — pierwszy Rektor Polskiej Misji Katolickiej we Francji.

Aleksander Jełowicki, urodził się na Podolu, był sześć lat młodszy od Adama Mickiewicza i trzy lata starszy od Bogdana Jańskiego. Ukończył studia na Uniwersytetach Jagiellońskim i Warszawskim. Przez pierwsze lata pobytu w Paryżu zajmował się działalnością wydawniczą, między innymi jako pierwszy wydał Pana Tadeusza. Zresztą, dzięki rodzinnej pomocy wydał w Paryżu prawie wszystkie dzieła Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Niemcewicza, Mochnackiego, Lelewela[2].

Aleksander Jełowicki w sposób szczególny był pełen podziwu dla talentu i geniuszu naszego wieszcza narodowego. Nie bez przyczyny też został wybrany jako świadek na ślubie Adama Mickiewicza z Celiną Szymanowską, który odbył się 22 lipca 1834 roku w kościele Saint Louis przy ulicy Caumartin. Ceremonii ślubnej przewodniczył ks. Szymon Skórzyński ze Szczebrzeszyna, który podczas Powstania Listopadowego był mianowany kapelanem Legii Litewsko — Wołyńskiej a za zasługi powstańcze otrzymał złoty krzyż. Po upadku powstania osiadł w Paryżu i tu zaprzyjaźnił się z Mickiewiczem. W 1835 r. ochrzcił córkę poety — Marię[3].

W liście do Ksaweryny z 25 lipca 1834 r. Aleksander Jełowicki pisał:

Tym razem donoszę Ci wielką nowinę. Mickiewicz się ożenił. Ożenił się z panną Celiną, Szymanowską, córką pani Szymanowskiej, sławnej pianistki. Poznał swoją żonę w Moskwie, widział ją potem w Petersburgu i po pięciu latach rozłąki napisał do niej, żeby przyjechała, a w dwa tygodnie po jej przyjeździe ożenił się z nią. Jego żona jest dość ładna i bardzo dowcipna, bardzo żywa, bardzo przyjemna. To, co ich łączy, to naprawdę miłość, miłość stała i silna. Oboje nie są bogaci, a będą szczęśliwi!

2. Mecenat Wydawniczy

Warto zwrócić uwagę, że w 1833 r. ks. Aleksander Jełowicki — pierwszy Rektor Polskiej Misji Katolickiej (na kilka lat przed podjęciem tej odpowiedzialnej funkcji) został mecenasem wydawniczym dzieł Adama Mickiewicza. Zakupił nakład (2.000 egz.) jego Poezji (wydanych w Paryżu w 1832 r.) i wydał z własnych środków Dziady, cz. III (1833)[4].

W lipcu 1834 r. Aleksander Jełowicki opublikował w Paryżu dwutomowe dzieło, którego strona tytułowa głosiła: Pan Tadeusz. czyli Ostatni zajazd na Litwie. Historia szlachecka. Należy zauważyć, że charakterystyczną cechą epoki było skracanie obszerniejszych tytułów, szczególnie wówczas, gdy posługiwano się nimi jedynie w funkcji informacyjnej bądź identyfikującej konkretny utwór; w większości listów z tego okresu, recenzji, w większości późniejszych prac naukowych tytuł zajmującego nas tu dzieła ograniczano do dwóch pierwszych wyrazów. Sam Mickiewicz w umowie wydawniczej był równie, a nawet jeszcze bardziej lakoniczny — w obszernej formule, uwarunkowanej aspektami natury prawniczej dokonywanej właśnie transakcji, pojawia się tytuł ograniczony do samego imienia bohatera:

Adam Mickiewicz zobowiązuje się złożyć w ręce Aleksandra Jełowickiego rękopisu poematu oryginalnego pod tytułem „Tadeusz” ostatecznie przygotowany do druku, a to zaraz po ukończeniu tegoż poematu, zlewając na Aleksandra Jełowickiego prawo wydrukowania tego poematu w ilości trzech tysięcy egzemplarzów i przyrzekając nie drukować ani pozwalać drukować komu innemu tegoż poematu przez lat trzy, rachując od dnia wyjścia jego na świat[5].

Pan Tadeusz opuścił oficynę Pinarda latem 1834 r. Dwutomowe wydanie o wymiarach 17x11 cm zawiera w tomie pierwszym portret Mickiewicza według medalionu Pierre'a Jeana Dawida d’Angers, autorstwa Antoniego Oleszczyńskiego. Zgodnie z ówczesną praktyką, stosowny anons o ukazaniu się nowego dzieła Adama Mickiewicza w cenie 12 franków pojawił się w wydawnictwie Bibliographie de la France pod datą 28 czerwca 1834 r.[6]

Wielka Emigracja przyjęła dzieło Mickiewicza z umiarkowanym entuzjazmem. Byli powstańcy oczekiwali raczej świadectwa walk o niepodległość, utworu napisanego w duchu tyrtejskim, aniżeli nostalgicznym. Ponadto zarzucano poecie „obniżanie tonu” i odbieganie od nastroju i stylu „poważnej epopei”. Mickiewicz obiecywał poprawę w drugiej części Pana Tadeusza, która jednak nigdy nie została opublikowana. A wydawcy Aleksandrowi Jełowickiemu nie udało się sprzedać pierwszego nakładu poematu. Dlatego cztery lata później pod zmienioną okładką dystrybuował tę edycję jako część wydania zbiorowego. Przez 10 lat Jełowicki z niemałym trudem sprzedał 3 tys. egzemplarzy Pana Tadeusza[7].

Znawców problemu zainteresuje z pewnością fakt, że w 2009 r. na aukcji internetowej za egzemplarz pierwszego, paryskiego wydania Pana Tadeusza z 1834 r. zapłacił 99 tysięcy złotych nieznany kolekcjoner. Licytacja odbyła się za pośrednictwem serwisu Allegro.pl. Aukcja zakończyła się w niedzielę 4 stycznia. Zwycięska propozycja opiewała na sumę 99 tys. zł i została złożona przez użytkownika z Rzeszowa. Na całym świecie istnieje tylko 1000 egzemplarzy tego wydania.

Aleksander Jełowicki wydane przez siebie książki rozprowadzał przede wszystkim na emigracji, ale niezwykle ważny i zakrojony na poważną skalę był ich nielegalny kolportaż do kraju a nawet do Polaków zesłanych na Sybir. Dość skutecznym sposobem przerzutu dzieł i innych druków na wschód było ich umieszczanie w beczkach ze śledziami mających podwójne dna. Jełowicki, poza drukiem wybitnych dzieł, chętnie sięgał po teksty publicystyczne. Sam również był ich autorem. Jego ulotne pisma publicystyczne i anonimowe artykuły polityczne ukazywały się w Paryżu w 1848 r., pod tytułem Listy do rodaków przez demokratę. Wcześniej, w 1836 r. zaczął wydawać „Rocznik Emigracji Polskiej”, ale na żądanie cara Mikołaja I skierowane do rządu francuskiego, zabroniono mu kontynuowanie tego wydawnictwa (ukazały się 42 numery). Następnie zaczął wydawać „Wiadomości Krajowe i Emigracyjne” (od lutego do grudnia 1837 r. ukazało się 36 numerów). Zraził się jednak do tej formy przekazu. Uznał je za mało skuteczne, a więc nie pożyteczne[8].

3. „Mecenat Ducha”
3.1. Powstanie Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu

Ks. Aleksander Jełowicki otrzymał święcenia kapłańskie w wieku 37 lat. Zgromadzenie Zmartwychwstańców przekazało mu przewodnictwo paryskiej Misji. Zastał jej pierwszym Rektorem. Jako cel pracy duszpasterskiej, ks. Jełowicki postawił sobie działanie na rzecz „rozbitków emigracji”. Wędrując po zakamarkach Paryża, wyszukiwał biedotę polską, która przeważała wśród emigrantów. Większość powstańców nie miała środków do życia, a przy tym nie znała języka francuskiego. Kierował Polską Misją Katolicką 41 lat. Najdłużej ze wszystkich dotychczasowych rektorów[9].

Genezy powstania Polskiej Misji Katolickiej należy szukać wśród aktywnych patriotów, którzy dosyć już mieli rozlicznych dyskusji o przyszłości Polski, kończących się na słowach i czasami pięknych deklaracjach, lecz chcieli zrobić coś konkretnego dla Ojczyzny i dla emigracji. Dnia 19 grudnia 1834 r. środowisko to ukonstytuowało się w „stowarzyszenie katolików świeckich w celu ustanowienia dobrego przykładu w modlitwie i w dziełach miłosierdzia”, które przyjęło nazwę „Braci Zjednoczonych”. Uczestniczyli oni w każdy piątek we mszy św., a potem udawali się do mieszkania Mickiewicza, aby tam czytać i rozważać Pismo św. oraz rozprawiać o drogach do ratowania Polski i Polaków. Niestety nie udało się pielęgnować owych szczytnych ideałów zbyt długo, bo różnorodne zajęcia i projekty własne coraz bardziej zabierały czas przeznaczony na spotkania wspólnotowe, co stopniowo osłabiało żywotność Bractwa. W 1835 r. grupa kilku bardziej gorliwych emigrantów, pod kierunkiem Bogdana Jańskiego i przy poparciu kręgu Mickiewiczowskiego, dała początek nowemu stowarzyszeniu nazwanemu „Bractwem Służby Narodowej”, które stawiało sobie za cel odnowę osobistego życia duchowego i wspólne praktyki pobożne, takie jak niedzielna msza św., komunia św., modlitwa, a także pracę nad polską emigracją w wymiarze religijnym, moralnym i edukacyjnym. Jański, wytyczając płaszczyzny działania nowej organizacji, wskazywał na ducha służby i chrześcijańskich dzieł miłosierdzia, „aż do zupełnego odrodzenia religijnego ludu, poprawienia obyczajów i zwyczajów narodowych, rozlania po całej ludności oświaty i dobrego bytu, postawienia narodu silnymi ukształconym do społeczności ludów chrześcijańskich, dla oparcia się arystokracji samolubnej, egoistycznej i fałszywej demokracji, i fałszywej filozofii, i bezbożnemu industrializmowi”[10].

Warto zauważyć, że rosnąca liczba obywateli polskich i potrzeba zadbania o nich nie tylko pod względem materialnym, ale i duchowym sprawiły, że zaczęły się tworzyć instytucje do opieki nad rodakami. Najważniejszą z nich jest niewątpliwie Polska Misja Katolicka, której datę powstania przyjmuje się jako 17 lutego 1836 r. a która to data jest przez niektórych znawców problemu kwestionowana jako czas powstania tej instytucji[11].

Nie ulega jednak wątpliwości fakt, że łączy się to z powstaniem w 1842 r. zgromadzenia zakonnego, noszącego nazwę Zmartwychwstanie Chrystusa (Zmartwychwstańcy). Młodemu Zgromadzeniu udaje się zorganizować regularną posługę kapłańską dla Polaków, najpierw w kaplicy Męki Pańskiej w kościele Św. Rocha, potem, od 1844 r., w kościele Wniebowzięcia przy ulicy St. Honoré. Dnia 27 września 1849 r., arcybiskup Paryża oddał ten kościół do całkowitej dyspozycji księżom zmartwychwstańcom. Tuż obok, pod numerem 263-bis, zakon instaluje swoją siedzibę, wkrótce znaną pod nazwą: „Polska Misja Katolicka”. Od tego czasu adres ten nie uległ zmianie[12].

3.2. Mecenat duszpasterski „proboszcza emigracyjnego”

Misja Paryska nie była parafią, miała nieograniczony zasięg działania. Ks. Jełowicki choć był Rektorem, tego tytułu nie używał, nazywano go — jak podają „Wiadomości Polskie” z 1859 r. — proboszczem emigracyjnym. Jako kapłan pozostał wierny swojej wydawniczej i redaktorskiej pasji. Osobiście zajmował się wydawaniem przez Misję książek i broszur religijnych, patriotycznych i historycznych. W tej kwestii niewątpliwie prześcignął czasy, w których żył[13].

Z czasem pierwszy Rektor Polskiej Misji Katolickiej otrzymał do pomocy trzech księży. Było zwyczajem, że w miesiącach letnich księża wyjeżdżali z Paryża do rodaków, przebywających na wypoczynku, w różnych miejscowościach Francji. Ks. Piotr Semenenko spowiadał i wygłaszał kazania, ponadto pisał artykuły w prasie krajowej, francuskiej, belgijskiej, niemieckiej i angielskiej. Zastępował ks. Jełowickiego podczas jego wyjazdów z Paryża. Ks. Karol Kaczanowski poza podstawowymi obowiązkami kapłana zajmował się sprawami finansowymi Misji a po otwarciu przez Zmartwychwstańców Misji w Bułgarii, został jej przełożonym[14].

W pierwszych latach istnienia Polskiej Misji Katolickiej, jej działalność duszpasterska była skromna. Kościół Wniebowzięcia NMP udostępniano Polakom w wąskim zakresie. W okresie od Wszystkich Świętych do Wniebowstąpienia, a więc przez około sześć miesięcy prowadzona była w kościele katechizacja młodzieży francuskiej, przez księży francuskich. W tym okresie nabożeństwa polskie mogły być odprawiane jedynie rano, o godzinie ósmej, musiały być to msze krótkie, bez kazania — wygłaszano je oddzielnie, w godzinach popołudniowych, jako forma krótkiej katechezy[15].

Mimo tych trudności Aleksander Jełowicki jako pierwszy Rektor Misji nadał tej instytucji duszpasterski i organizacyjny rozmach. Niebawem paryska placówka stanie się wzorem dla wielu innych działających w Europie i świecie. W pracy pt. Działalność Misji Polski j Paryżu w latach 1842-1904, ks. Marian Tarczyński, tak charakteryzuje postać Aleksandra Jełowickiego:

To człowiek rzutki, energiczny, w pierwszym zetknięciu szorstki. Miał jednak dziwny dar zawiązywania stosunków i wywierania wpływu na otoczenie. Prawdę mówił wszystkim w oczy na prawo i na lewo, choćby najprzykrzejszą, nie ukrywał nigdy tego, co miał powiedzieć. Żądał od otoczenia pogodzenia się z Bogiem, poprawy i przejęcia się obowiązkami[16].

Ks. Jełowicki działał na wielu obszarach. Wszak doskonale znał warunki, orientował się w niejednej dziedzinie, miał szerokie znajomości, znany był w środowisku emigracyjnym i francuskim. Dawne znajomości w świecie muzycznym i literackim ułatwiały mu poruszanie się w życiu kulturalnym, którego jako rektor Polskiej Misji Katolickiej nie unikał. Ks. Aleksander Jełowicki Misję Paryską traktował jako cząstkę Polski na francuskiej ziemi. Kościół katolicki jako fundament polskości. Jednak gdy już rozpoczął działalność duszpasterską jako' rektor Misji, te narodowe pryncypia wzbogacił o spojrzenie szersze. Wsłuchiwał się w głosy docierające z kraju i każdą wiadomość o szykanach, aresztowaniach, gnębieniu rodaków przekazywał opinii publicznej we Francji, informował o sytuacji w Polsce francuskich hierarchów Kościoła a mając bezpośredni kontakt z papieżem słał do niego noty i listy. Przez Episkopat francuski był ceniony jako duchowny chętny do współpracy i duszpasterskiej pomocy[17].

Rektor Misji odpowiadał za wszystko. Także za to, co nazwać należy sferą życia publicznego i politycznego. Na pierwszym niewątpliwie miejscu, w niepisanych co prawda obowiązkach pierwszego rektora Misji, leżało czuwanie nad bezpieczeństwem rodaków przed skutkami działalności ambasady rosyjskiej w Paryżu. Ta bowiem, prowadziła we Francji antypolską akcję na szeroką skalę. Działalnością Zmartwychwstańców, Misji i samego ks. Jełowickiego interesował się osobiście feldmarszałek Iwan Paskiewicz, namiestnik carski, nagrodzony za szturm Warszawy tytułem „księcia warszawskiego”[18].

Z ambasady rosyjskiej w Paryżu, na temat księży polskich wśród wielu raportów znajdujemy notę, w której czytamy: „Chociaż do konspiracji politycznych nie należą, to jednak tak egzaltują Polaków pod względem religijnym, że gdy będą mieli dłużej swobodę działania, za nic ręczyć nie będzie można”. Po jej otrzymaniu Paskiewicz — pogromca Powstania Listopadowego nakazał nasilić obserwację kościoła Wniebowzięcia, będącego siedzibą Polskiej Misji Katolickiej, w którym zbierali się byli uczestnicy powstania[19].

Misja i kościół Wniebowzięcia zostały objęte przez carskie służby tajnym nadzorem. Śledzono tych, którzy kontaktowali się z jej Rektorem ks. Aleksandrem Jełowickim. On sam uważany był za wroga cara i Moskwy, i przez to naturalnie jako osobę niebezpieczną. Dlatego ambasada rosyjska wywalczyła u władz francuskich ograniczenie liczby osób biorących udział w polskich nabożeństwach. Można pokusić się o stwierdzenie, że kazania ks. Jełowickiego wygłaszane w Paryżu stały się groźne dla Moskwy; niczym kazania księdza Jerzego Popiełuszki na warszawskim Żoliborzu, w stanie wojennym, na początku lat osiemdziesiątych XX wieku[20].

Rosjanie częściowo dopięli swego. Wyraźnie osłabło życie duszpasterskie. Wierni coraz rzadziej odwiedzali kościół Wniebowzięcia. Misja podupadła finansowo do tego stopnia, że ks. Jełowicki zwrócił się do Rzymu, do przełożonego Zmartwychwstańców o zgodę na zaprowadzenie surowych oszczędności w jedzeniu i innych wydatkach. Dnia 30 lipca 1851 r. ks. Jełowicki w liście do Jana Koźmiana pisał, że „z powodu najlichszych interesów pieniężnych, na jednej potrawie poprzestajemy, a cukier zupełnie wygnaliśmy z domu”[21].

W 1853 r. służby rosyjskie działające we Francji nasiliły penetrację Misji. Oskarżono Jełowickiego o nadużycia finansowe. W 1853 r. przeprowadzono śledztwo. Rosjanie sięgnęli po wypróbowaną metodę — prowokację i potwarz. Próbowali „udowodnić”, że ks. Aleksander Jełowicki pieniądze otrzymywane z kraju dla wsparcia emigrantów przeznacza na własne potrzeby. Sprokurowano oskarżenie, że jest agentem moskiewskim przez co miałby zostać wyrzucony z Francji przez jej władze. W akcji skierowanej przeciwko Jełowickiemu wykorzystano polskiego księdza i brata zakonnego, powiązanych z Rosjanami. Niespodziewanie sprawa przybrała jednak zupełnie inny obrót. Ks. Jełowicki otrzymał świadectwo uczciwości i godnej postawy od generałów i senatorów francuskich. Przygotowana już decyzja nakazująca mu opuszczenie Francji została w ostatnim momencie cofnięta[22].

Każda przeszkoda, trudność sprawiały, że ks. Jełowicki pracował z jeszcze większą determinacją. Podejmował wiele przedsięwzięć wybiegających poza bezpośrednie obowiązki duszpasterskie. Zdołał nawet zebrać pokaźną sumę na powstające w Rzymie Kolegium Polskie. W Paryżu z tego tytułu spotkały ks. Jełowickiego nieprzyjemności. Rodacy uważali, że trwoni fundusze na sprawy nie mające nic wspólnego z potrzebami emigracji. Równocześnie pojawiały się krytyczne głosy ze strony współbraci Zmartwychwstańców w związku z aktywnością polityczną Jełowickiego[23].

Z czasem Francuzi kościół Wniebowzięcia NMP, będącego siedzibą Misji, zaczęli nazywać „kościołem polskim”, mimo iż Polacy korzystali ze świątyni w zakresie dość ograniczonym. Kościół nabierał jednak coraz bardziej polskiego charakteru. Nabożeństwa polskie odprawiane były w każdą niedzielę. W Wielkim Poście, na Wielkanoc i przez cały maj organizowane były w kościele Wniebowzięcia ćwiczenia duchowe. Ponadto uroczyste nabożeństwa z okolicznościowym przemówieniem organizowane były w święta i rocznice narodowe. Ks. Aleksander Jełowicki dbał o to, aby uczestniczyli w nich wszyscy rodacy, aby w tych nadzwyczajnych religijno-patriotycznych spotkaniach brali udział ci, którzy na co dzień pozostawali skłóceni między sobą, których różniły poglądy polityczne, którzy często zachowywali się wobec siebie jak przeciwnicy, niechęć i wzajemną wrogość łagodził słowem Bożym i przekonywaniem, że bez jedności narodowej — naród zginie na obcej ziemi[24].

Do stałych świąt, które skupiały emigrację paryską należało święto Jana Kantego. Jeszcze papież Klemens XIV (1769-1774) ogłosił je jako dzień modlitw za Polskę. Kościół Wniebowzięcia przeradzał się w miejsce najważniej szych uroczystości narodowych. Poszczególne organizacje emigracyjne i towarzystwa organizowały w nim spotkania, które zawsze poprzedzała Msza św. Stałą datą w kalendarzu uroczystości religijno-patriotycznych był 21 maja, tego dnia urządzano pielgrzymkę do Montmorency, gdzie odprawiano nabożeństwo żałobne za Polaków. Szczególnym kultem obdarzane były święta maryjne. W 1854 roku, przed ogłoszeniem dogmatu Niepokalanego Poczęcia Matki Chrystusa, odprawiana była w kościele nowenna, która weszła na stałe do porządku modlitw kościoła Wniebowzięcia. W następnym roku ks. Jełowicki odprawianie nowenny połączył z ofiarowaniem Polskiej Misji Katolickiej opiece Maryi[25].

W następnych latach Misja zorganizowała zbiórkę pieniędzy na posąg Matki Boskiej, pieniądze przekazano biskupowi w Le Puy. Z pism, pamiętników i listów, jakie pozostawili po sobie ówcześni: ks. Hieronim Kajsiewicz, Bronisław Zaleski i Władysław Zamoyski dowiadujemy się o bogactwie dokonań Misji pod kierownictwem ks. Jełowickiego. Kościół polski Wniebowzięcia NMP stał się duchową stolicą tułaczy. Co prawda formalnie świątynia pozostawała w rękach francuskich katolików, to jednak pierwszy rektor Misji sprawił, iż faktycznie stała się ona polską instytucją w Paryżu, którą przynajmniej kilka razy w roku odwiedzał każdy emigrant polski[26].

W ostatnich latach życia działalność duszpasterska stała się dla ks. Aleksandra najważniejsza. Mimo coraz bardziej pogarszającego się stanu zdrowia nauczał, wspierał potrzebujących, jeździł po całej Francji — wszystko z myślą o umocowaniu polskiego Kościoła katolickiego na emigracyjnej ziemi[27].

3.3. Fryderyk Chopin

W tzw. „Mecenat Ducha” ks. Rektora Aleksandra Jełowickiego wpisuje się nie tylko jego zaangażowanie duszpasterskie, ale także, jak to już wcześniej wspominaliśmy, troska o czołowe postaci Wielkiej Emigracji. Nadmieniliśmy już o jego mecenacie wydawniczym dzieł Adama Mickiewicza. Teraz należy przywołać ostatnie dni życia naszego wielkiego kompozytora Fryderyka Chopina, który dzięki niestrudzonej trosce Rektora Polskiej Misji Katolickiej ks. Aleksandra Jełowickiego nawrócił się na łożu śmierci[28].

Ks. Aleksander Jełowicki, jeszcze w kraju był przyjacielem Chopinów. Martwiło go, że Chopin nie przywiązywał wagi do religii i chociaż był poważnie chory to w ogóle nie myślał o pojednaniu z Bogiem. Ks. Rektor wiedział, że rodzice przyszłego pianisty i kompozytora byli gorliwym katolikami i taką samą żarliwą wiarę wpajali swoim dzieciom. Zasadniczy wpływ na życie młodego Fryderyka wywarła matka. Zajmowała się mężem, domem, dziećmi, udzielała lekcji gry na pianinie w pensjonacie, bo była uzdolniona muzycznie, uczyła tańców. Razem z mężem muzykowała w domu i w świat sztuki muzycznej wprowadzała swoje dzieci. Była kobietą skromną, troskliwą, pełną ciepła. Dla Fryderyka pozostała na zawsze największą świętością[29].

Ks. Rektor Jełowicki w Paryżu utrzymywał z Chopinem przyjacielskie kontakty. Ale nowe paryskie znajomości, nowe środowisko — w którym Bóg był często na ostatnim miejscu — sprawiły, że życie religijne Chopina — tak pieczołowicie pielęgnowane przez rodziców w kraju — zaczęło zamierać. Ta sytuacja uległa zmianie w ostatniej fazie życia kompozytora. W tym miejscu należy przywołać pewien epizod związany z powrotem Chopina do Paryża w końcu listopada 1848 roku z wyczerpujących koncertów na wyspach brytyjskich. Był w złym stanie zdrowia. Rok 1849 był dla niego czasem cierpienia.

Przyjmował jednak odwiedziny licznych przyjaciół. Stale przychodził m.in. ks. Aleksander Jełowicki”[30].

W liście do Ksawery Grocholskiej, z.21 października 1849 r. (cztery dni po śmierci artysty), ks. Aleksander Jełowicki tak pisał:

Od lat mnogich życie Chopina było jak na włosku. Ciało jego, zawsze mdłe i słabe, coraz bardziej się wytrawiało od ognia geniuszu. Wszyscy się dziwili, że w tak wyniszczonym ciele, dusza jeszcze mieszka i nie traci na bystrości rozumu, i gorącości serca. Twarz jego, jak alabaster, zimną była, białą i przejrzystą; a oczy jego, zwykle mgłą przykryte, iskrzyły się niekiedy blaskami wejrzenia. Zawsze słodki i miły, dowcipem wrzący i czuły nad miarę, zdawał się już mało należeć do ziemi. Ale, niestety, o Niebie nie myślał. Miał on niewielu dobrych przyjaciół, a złych — to jest bez wiary — bardzo wiele; ci zwłaszcza byli jego czcicielami. A triumfy jego w samce najwnikliwszej zagłuszały mu w sercu Ducha Świętego. Pobożność, którą z łona matki Polki wyssał, była mu już tylko rodzinnym wspomnieniem. A bezbożność towarzyszów i towarzyszek jego lat ostatnich wsiąkała coraz bardziej w chwytny umysł jego i na duszy jego, jak chmurą ołowianą, osiadała zwątpieniem. I tylko już mocą wykwintnej przyzwoitości jego się stawało, że się nie naśmiewał głośno z rzeczy świętych, że jeszcze nie szydził. W takim opłakanym stanie schwyciła go śmiertelna piersiowa choroba[31].

Chopin wiedział, że umiera. Nie szukał księdza, myśl o spowiedzi zdecydowanie odrzucał. Aleksander Jełowicki nie opuszczał mieszkania chorego przez kilka, może kilkanaście dni. Nawet jeśli jechał do miasta, szybko wracał.  Do niczego przyjaciela nie zmuszał. Czekał w drugim pokoju. Odwiedzał, rozmawiał, nic poza przyjacielskimi gestami. W tym czasie wyznaczone były w Paryżu generalne obrady Zmartwychwstańców, przyjechali kapłani z Rzymu. Aleksander Jełowicki nie odchodził jednak od umierającego Chopina. Wreszcie kompozytor poprosił przyjaciela o wysłuchanie spowiedzi. Spotkać się można z opinią, że Chopin w pierwszym odruchu kierował się współczuciem. Akurat przypadła rocznica śmierci brata Jełowickiego, Edwarda. Wiedział, że przyjaciel cierpi. Podwójnie — wspominając brata i czekając na spowiedź bliskiej osoby:

(...) Nędzniał i gasł widocznie; a jednak nie nad sobą, ale nade mną raczej zapłakał, użalając się morderczej śmierci brata mego Edwarda, którego też kochał. Korzystałem z tej tkliwości jego, aby mu przypomnieć Matkę.... i jej wspomnieniem rozbudzić w nim wiarę, której go była nauczyła.

„Ach, rozumiem cię, rzekł mi: Nie chciałbym umrzeć bez Sakramentów aby nie zasmucić Matki niej kochanej; ale ich przyjąć nie mogę, bo już ich nie rozumiem po twojemu. Pojąłbym jeszcze słodycz spowiedzi, płynącą ze zwierzenia się przyjacielowi; ale spowiedzi jako Sakramentu, zgoła nie pojmuję. Jeżeli chcesz to dla twej przyjaźni wyspowiadam się u ciebie, ale inaczej to nie”

Na te i tym podobne słowa Chopina, ścisnęło mi się serce i zapłakałem. Żal mi było, żal tej miłej duszy. Upieszczałem ją czem mogłem, już to Najświętszą Panną, już Panem Jezusem, już najtkliwszemi obrazami miłosierdzia Bożego... Nic nie pomagało. Ofiarowałem się przyprowadzić mu jakiego zechce spowiednika. A on mi w końcu powiedział: „Jeśli kiedy zechcę się wyspowiadać, to pewno u ciebie”. Tego się właśnie, po tem wszystkiem co mi był powiedział, najbardziej lękałem.

Upłynęły długie miesiące w częstych odwiedzinach moich, ale bez innego skutku. Modliłem się wszakże z ufnością, że nie zaginie ta dusza.

(...) Więc ze zdwojoną troską szedłem do Chopina. Zastałem go u śniadania; do którego gdy mię prosił, ja rzekłem: Przyjacielu mój kochany, dziś są imieniny mego brata Edwarda. Chopin westchnął — a ja mówiłem tak dalej: W dzień święta mego brata, daj mi wiązanie. — Dam ci co zechcesz, odpowiedział Chopin — a ja odrzekłem: Daj mi duszę twoją! Rozumiem cię — weź ją! odpowiedział Chopin —i usiadł na łóżku.

Wtedy radość niewymowna, ale oraz i trwoga ogarnęły mię. Jakżeż wziąć tę miłą duszę, by ją oddać Bogu? Padłem na kolana, a w sercu mojem zawołałem do Boga: Bierz ją sam! I podałem Chopinowi Pana Jezusa ukrzyżowanego, składając go w milczeniu na jego dwie ręce. I z obu oczu trysnęły mu łzy.

Czy wierzysz? zapytałem. Odpowiedział: Wierzę. Jak Cię Matka nauczyła? Odpowiedział: Jak mię nauczyła Matka! I wpatrując się w Pana Jezusa ukrzyżowanego, w potoku łez swoich odbył spowiedź świętą[32].

Chopin zmarł w nocy z wtorku na środę, 17 października 1849 r. Żył 39 lat. Jego ostatnie słowa brzmiały: Jestem już u źródeł Szczęścia[33].

Warto w tym miejscu wspomnieć, że na zamówienie ks. Rektora Aleksandra Jełowickiego powstały obrazy olejne i akwarele Teofila Kwiatkowskiego. W mini — cyklu obrazów malarz oddał ostatnie chwile Chopina. Ukazał chorego w pozycji siedzącej, na łóżku pod baldachimem, wspartego o poduszki. Obok przyjaciele, wśród nich ks. Jełowicki. Mamy jeszcze jeden obraz przedstawiający ostatnie dni Chopina autorstwa Felixa Josepha Barriasa Śrnierć Chopina, na którym Delfina Potocka śpiewa przy łożu umierającego, u wezgłowia widzimy siostrę kompozytora Ludwikę, stoją Grzymała i Kwiatkowski a przy pianinie klęczy ks. Jełowicki[34].

3.4. Cyprian Kamil Norwid

Kolejną postacią z kręgu Wielkiej Emigracji, która znalazła się w obszarze tzw. Mecenatu Ducha ówczesnego Rektora Polskiej Misji Katolickiej był Cyprian Kamil Norwid. Ks. Aleksander Jełowicki, powiedział o Norwidzie: „geniusz, który dlatego dzisiaj nie dość ceniony, iż o sto może lat za wcześnie na świecie się pojawił”. Norwid, który przez współczesnych mu rodaków był niedoceniony większą część życia spędził poza krajem. Najdłużej mieszkał we Francji. Wyprzedził swoją epokę myślą i słowem. Pisał o sprawach trudnych i bolesnych, bo takie było jego życie. Odrzucony przez ukochaną kobietę, przez salonową inteligencję, z daleka od kochanego kraju, do końca ufający i kochający Boga i Polskę. Często nazywany bywa Poetą Krzyża[35].

Ks. Rektora Jełowickiego i Norwida łączyła przede wszystkim miłość do kraju ojczystego i tęsknota za Polską. Zarówno ks. Aleksander, kapłan — były powstaniec i poeta — wygnaniec ojczyznę traktowali jak rzecz świętą. Gdy czytamy wiersze i listy Norwida oraz listy ks. Jełowickiego znajdujemy w nich podobny ton. Obaj cierpieli z tego samego powodu. Pierwszym powodem była klęska powstania i bezskuteczne oczekiwanie na odrodzenie Polski. Drugim — tęsknota za krajem. Dramat Norwida był trochę bardziej dotkliwy. Odczuwał samotność, poczucie odrzucenia i niezrozumienia i wreszcie zwykłą ludzką biedę i chorobę. U ks. Jełowickiego szukał opieki kapłańskiej i zrozumienia. Gdy był w Ameryce w listach radził się nawet w takiej kwestii, u którego księdza powinien się wyspowiadać. Oddajmy w tym momencie głos samemu Norwidowi przytaczając jeden z zachowanych jego listów adresowany do ks. Jełowickiego a napisany w Nowym Jorku 18 maja 1854 r.:

Widzisz więc, kochany Ojcze, dlaczego chcę Waszych rad i pomocy, a chociaż piszę nawet wątpiąc czy odbierzecie, to piszę, aby przynajmniej wspomnieć sobie, że wyciągnąłem ręce z związków tych na zewnątrz i na wewnątrz, które bogdaj by nie były na zatracenie moje, mimo nawet tego co cierpię. Zgrzeszyłem zaiste, gdym się uniósł opuszczając Francję, kiedy nas za niepotrzebny i szkodliwy podrzutek i pasożytne ziele uważano, trzeba było nie mieć tej obraźliwości, wszelako mógł-żem zgadnąć, iż jeśli przyjadę tu pracować, skaleczę rękę rąbiąc drzewo, a następnie usychać będę, jako usycham. Co mam czynić — gdzie umrzeć? (...) Jeżeli mię opuścicie, może mi Zbawiciel nie odmówi, że wejdę tu w służbę do zakonu takiego jaki w Polsce jest, a przynajmniej umrę może w zbliżeniu z cało-boleścią naszą. Żałuję nieskończenie, iż wątpię o dojściu listu, nie wiem, azali polityczne albo wojenne kondycje przepuszczają interes choćby tak bezinteresowny, jak interes sumienia! Toteż dlaczego posyłam, napisałem. Wreszcie przynajmniej, ażebym nie był z tych co nastaną w ostatnie dnie, a którzy mają być bez miłości przyrodzonej, którzy się sami odłączają i pogardzają władzą. I darujcie, że w pragnieniu i w akcie wewnętrznym tylko jestem, bo cóż w tym zawieszeniu na powietrzu uczynić mogę[36].

Powyższy list wysłany z Nowego Jorku 18 maja 1854 r. dotarł do Paryża po miesiącu, dokładnie 19 czerwca, na pięć dni przed odpłynięciem poety do Europy. Odpowiedź Jełowickiego do Norwida nie mogła zastać adresata w Nowym Jorku. Natomiast list Norwida z 18 maja, Jełowicki przesłał do Rzymu, do ks. Hieronima Kajsiewicza i opatrzył go uwagami:

Posyłam desperacki list Norwida. Niech go ks. Hieronim zakomunikuje bratu jego [Ludwikowi], który podobno jest w Rzymie, a następnie panu Zygmuntowi [Krasińskiemu], który podobno jest w Heidelbergu, a może by mu posłać jaką zapomogę. Odpisałem mu tymczasem verba consolationis et pacis. Ks. Piotr [Se-menenko] ujrzy na kopercie tego listu, iż i do niego list ten się ściąga. Napisałem Norwidowi, że do Europy dziś nie ma jeszcze po co wracać, że wszędzie żyć dla Pana Boga można, pod warunkiem, aby umrzeć sobie; że jeśli pisze o powołaniu zakonnym, niech się radzi w tym zakonników tam na miejscu będących, ku którym by się więcej skłaniał. Zresztą ks. Piotr przewodniczył Norwidowi na rekolekcjach, może mu zapewne i lepsze rady da. Wiem tylko, że nie zdałby się nam ani do Paryża, ani do Konstantynopola[37].

Nie należy komentować tych słów jako odrzucenie Norwida. Jełowickiemu chodziło przede wszystkim o wątek drogi zakonnej, który poruszał poeta i o znalezienie mu odpowiedniego spowiednika. Ks. Jełowicki jak i inni polscy księżą uważali, że najkorzystniej dla Norwida byłoby, aby zbliżył się do zakonu Redemptorystów, którzy zostali wypędzeni z kraju jeszcze w czasach Księstwa Warszawskiego i znaleźli schronienie w Stanach Zjednoczonych[38].

Listy Norwida są niezaprzeczalnym źródłem informacji o nim samym, ale także o losie emigracji polskiej. Nad opracowaniem listów poety i ich wydaniem od lat pracują naukowcy. Wymagają one odpowiedniego opracowania krytycznego, często myśli i zdania w listach urywają się, są nie dopowiedziane, zawiłe w konstrukcji[39].

Cyprian Kamil Norwid darzył ks. Jełowickiego szczególnym zaufaniem. Był człowiekiem bardzo wrażliwym, nieskorym do ujawniania tego wszystkiego, co go bolało. Można go było bardzo łatwo zranić. Chronił swoją samotność i cierpienie przed innymi. Jednak przed ks. Jełowickim odkrywał - powiedzieć można — tajniki swojej duszy. Odkrywał je także w listach. Poeta uważał ks. Aleksandra Jełowickiego za jednego z nielicznych, którzy cenili i rozumieli jego twórczość[40].

Ks. Jełowicki z natury był szorstki w obejściu, ale zawsze żywo reagował na ludzką krzywdę. Może dlatego Norwid stał mu się bliski, ponieważ sam wiele wycierpiał. Gdy wybuchło Powstanie Styczniowe obaj zaczęli wspólnie działać na rzecz powstańców. Po powołaniu w Paryżu, w 1868 r., Rady Administracyjnej Zakładu Świętego Kazimierza (tzw. „Komitetu Panów”) ks. Jełowicki został jej członkiem. Umieścił w Zakładzie schorowanego, pozostającego bez środków do życia poetę. Zrobił dla niego tylko tyle, nie dlatego, że nie chciałby zrobić więcej, wspierał Norwida w takim stopniu, na ile poeta pozwalał. Pozwalał zaś na niewiele. Nie przyjąłby żad4ej jałmużny, choć był już bardzo chorym, niedołężnym nędzarzem. Norwid zamieszkał w Zakładzie św. Kazimierza 9 lutego 1877 roku. Jełowicki żył jeszcze zaledwie dwa miesiące, po jego śmierci opiekę nad poetą przejął bliski krewny pierwszego rektora Polskiej Misji Katolickiej, marszałek Teodor Jełowicki[41].

Norwid zmarł w przytułku dla ubogich w Zakładzie św. Kazimierza dnia 23 maja 1883 r. W 1888 r. jego zwłoki zostały przeniesione do grobu zbiorowego w Montmorency pod Paryżem. Po 15 latach znów zostaje zmienione miejsce pochówku Norwida. Pozostaje na tym samym cmentarzu, ale tym razem w zbiorowym grobie domowników Hotelu Lambert. Dnia 24 września 2001 r. w Krypcie Wieszczów na Wawelu złożono urnę z ziemią z paryskiego grobu Norwida[42].

Zakończenie

Od 180 lat Rektorzy Polskiej Misji Katolickiej brali czynny udział w kreowaniu życia duchowego, ale, co równie ważne, również rozwoju edukacji i czasami angażowali się w przedsięwzięcia gospodarcze, aktywizujące poszczególne polskie grupy emigracyjne we Francji. Jednym z nich był ks. Aleksander Jełowicki, który stał się księgarzem, drukarzem, pisarzem, z którego opinią liczyły się emigracyjne i francuskie kola artystyczne i umysłowe. Ciągle pełnił ważne funkcje w organizacjach emigracyjnych. Otaczał opieką Adama Mickiewicza, wydając jego dzieła, organizując mu pomoc finansową itp.

Lektura listów Aleksandra Jełowickiego ukazuje nam go jako człowieka i kapłana bardzo żarliwego, światłego, oczytanego w literaturze teologicznej, filozoficznej i pięknej.

Oddzielną kartę, już w okresie kapłańskiego życia, zapiszą stosunki ks. Aleksandra Jełowickiego z Fryderykiem Chopinem i Cyprianem Kamilem Norwidem.

Ks. Rektor Jełowicki w Paryżu utrzymywał z Chopinem przyjacielskie kontakty. Ale nowe paryskie znajomości, nowe środowisko --- w którym Bóg był często na ostatnim miejscu — sprawiły, że życie religijne Chopina — tak pieczołowicie pielęgnowane przez rodziców w kraju — zaczęło zamierać. Ta sytuacja uległa zmianie w ostatniej fazie życia kompozytora. Chopin wiedział, że umiera. Nie szukał księdza, myśl o spowiedzi zdecydowanie odrzucał. Aleksander Jełowicki nie opuszczał mieszkania chorego. Dzięki tej stanowczej postawie Chopin się wyspowiadał. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Jestem już u źródeł Szczęścia”.

Kolejną postacią z kręgu Wielkiej Emigracji, która znalazła się w obszarze tzw. Mecenatu Ducha ówczesnego Rektora Polskiej Misji Katolickiej był Cyprian Kamil Norwid, który darzył ks. Jełowickiego szczególnym zaufaniem. Ks. Aleksander powiedział o Norwidzie: „geniusz, który dlatego dzisiaj nie dość ceniony, iż o sto może lat za wcześnie na świecie się pojawił”.

Na koniec warto przywołać tu słowa Juliana Majcherczyka: „Emigranci polscy cenią wskazania ojców: Bóg, Honor i Ojczyzna. Przyjechali do Francji, stawiając warunek obecność polskiego nauczyciela i księdza”[43].

Przypisy

 

[1] Dariusz Kuźmina, Wkład polonii francuskiej j w tworzenie cywilizacji narodów Europy, [w:] 175— lecie Polski j Misji Katolickiej we Franji. Akta kolokwiów, pod red. Gabriela Garçon, Krystiana Gawrona, Dariusza Kuźmina, Nowy Sącz 2013, s. 76-91. Wiesław Śpiewak, Zakon księży zmartwychwstańców — znak odnowy duchowej Wielkiej Emigracji, [w:] 175 — lecie Parki g. Misji Katolicki j we Franji. Akta kolokwiów, pod red. Gabriela Garçon, Krystiana Gawrona, Dariusza Kuźmina, Nowy Sącz 2013, s. 163-171.

[2] Por. Barbara Stettner-Sefańska, Tomasz Stróżyński, Dni Słowackiego w Paryżu. W 150. rocznicę śmierci poety, Paryż 1999.

[3] Jerzy Klechta, Powstaniec. Tułacz. Kapłan. Ks. Aleksander Jełowicki (1804-1877) pierwszy rektor Polski j Misji Katolicki j we Franji, Paryż 2004, s. 59.

[4] Bolesław Micewski, Jełowicki Aleksander CR, [w:] Encyklopedia katolicka, t. 7, pod red. Stanisława Wielgusa, Lublin 1997, kol. 1165.

[5] Marek Piechota, Od tytułu do Epilogu. Studia i szkice o „Panu Tadeuszu”, Katowice 2000, s. 10-28.

[6] Andrzej Kansy, Pierwsze wydania dzieł Adama Mickiewicza w zbiorach TNP, „Notatki Płockie”, nr 43 (1998), s. 44.

[7] Tamże.

[8] Jerzy Klechta, Powstaniec, s. 54.

[9] Bolesław Micewski, Jełowicki Aleksander, [w:] Słownik polskich teologów katolickich, t. 2, pod red. Henryka Wyczawskiego, Warszawa 1982, s. 200-203.

[10] Józef Dolina, Powstanie i początkowy rozwój Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego, „Prawo Kanoniczne”, 21 (1978) nr 1-2, s. 123-141. John Iwicki, Charyzmat zmartwychwstańców , t. 1, Katowice 1990, s. 28. Paweł Smolikowski, Historia Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego podług źródeł rękopiśmiennych, t.1, Kraków 1925, s. 22. Marian Traczyński, Zmartwychwstańcy w służbie Stolicy Apostolskiej, [w:] Zmartwychwstańcy w dziełach Kościoła i narodu, pod red. Zygmunta Zielińskiego, Katowice 1990, s. 121-148.

[11] Por. Roman Dzwonkowski, Reorganizacja Misji Polskiej w Paryżu (1919-1925), „Duszpasterz Polski Zagranicą”, nr 34 (1983), s. 55-67. Tenże, Polska opieka religijna we Francji 1909-1939, Poznań-Warszawa 1988. Gabriel Garçon, Struktura polskiej misji katolicki j w XX wieku, [w:] 175-lecie Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Akta kolokwiów, pod red. Gabriela Garçon, Krystiana Gawrona, Dariusza Kuźmina, Nowy Sącz 2013, s. 48-76. J. Bakalarz, Stan prawny polonijnych placówek duszpasterskich, „Studia Polonijne” 3 (1979), s. 61-77. Statuts de la Mission Catholique Polonaise en France, Paris 1993.

[12] Jerzy Klechta, Założenie Polskiej Misji Katolickiej widziane okiem historyka, [w:] 175-lecie Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Akta kolokwiów, pod red. Gabriela Garçon, Krystiana Gawrona, Dariusza Kuźmina, Nowy Sącz 2013, s. 92-97.

[13] Jerzy Klechta, Najstarsza w świecie. Polska Mija Katolicka we Francji 1836-2006, Paryż 2006, s. 61.

[14] Wojciech Mleczko, Wkład ks. Aleksandra Jełowickiego CR w dzieło formacji duchowieństwa, „Polonia Sacra” 18 (2014), nr 3 (36), s. 147-165.

[15] Jerzy Klechta, 175 ans au service de la Polonia, Paris 2011, p. 121-123.

[16] Jerzy Klechta, Powstaniec, s. 91.

[17] Tenże, Najstarsza na świecie, s. 60.

[18] Jego 25 lat trwające rządy w zaborze rosyjskim cechowało tak wielkie okrucieństwo w tępieniu wszystkiego co polskie, że Polacy nazywali je „nocą paskiewiczowską”.

[19] Jerzy Klechta, Powstaniec, s. 100.

[20] Tamże, s. 101.

[21] Tamże.

[22] Jerzy Klechta, Najstarsza w świecie, s. 61-62.

[23] Tenże, Powstaniec, s. 101.

[24] Tenże, 175 ans, s. 121.

[25] Tenże, Najstarsza w świecie, s. 63.

[26] Tenże, Powstaniec, s. 103.

[27] Tamże.

[28] Jerzy Klechta, Serce Chopina (1810-1849), Paryż 2010, s. 80-84.

[29] Stanisław Zięba, Bóg w życiu wielkich kompozytorów, Pelplin 2001, s. 110. Peter Gammond, Kompozytorzy znani i mniej znani, Warszawa 1994, s. 5.

[30] Jerzy Klechta, Serce Chopina, s. 80-84.

[31] Listy duchowne ks. A. Jełowickiego z lat 1843-1874, Berlin 1874, List XIV (list ks. Jełowickiego do Ksaweryny Grocholskiej napisany 21 października 1849 roku).

[32] Tamże.

[33] Igor Bełza, Fryderyk Chopin, Warszawa, 1980, s. 321-322. Stanisław Zięba, Bóg w życiu, s. 117.

[34] Jerzy Klechta, Serce Chopina, s. 79.

[35] Stefan Sawicki, Wartość— Sacrum—Norwid, Lublin 1994. Ryszard Zajączkowski, Głos prawdy i sumienie. Kościół w pismach Cypriana Norwida, Toruń 2012.

[36] Jerzy Klechta, Powstaniec, s. 132-133.

[37] Tamże, s. 133-134.

[38] Tamże, s. 134.

[39] Por. C. Norwid. Pisma wszystkie, pod red. Juliusza Wiktora Gomulickiego, t. 1-11, Warszawa, 1971-1976. Cypriana Norwida kształt prawdy i miłości. Analizy i interpretacje, pod red. S. Makowskiego, Warszawa 1986. Pelagia Bojko, Oblicze człowieka: rysy autoportretu w listach Norwida, Naukowe Wydawnictwo Piotrkowskie, Piotrków Trybunalski 2004. Andrzej Dunajski, Chrześcijańska interpretacja dziejów w pismach Cypriana Norwida, Lublin, 1985. Zofia Stefanowska, Strona romantyków. Studia o Norwidzie, Lublin 1993.

[40] Jerzy Klechta, Powstaniec, s. 127.

[41] Tamże, s. 128.

[42] Por. Janusz Maciejewski, Cyprian Norwid, Warszawa 1982. Zbigniew Sudolski, Norwid: opowieść biograficzna, Warszawa 2003.

[43] Mieczysław Januszczak, Wspomnienia 1933-1983, Lens 1984, s. 25.

Tagi

Więcej o Autorze (Autorach)

0raz Pozostałe Publikacje tego Autora (ów)

Robert Czarnowski

Ks. Robert Czarnowski (ur. 1974), dr teologii w zakresie historii Kościoła.Od 2014 r. Sekretarz Polskiej Misji Katolickiej we Francji oraz Dyrektor Archiwum PMK i Biblioteki w Seminarium Polskim w ...

Copyrights

COPYRIGHTS©: STAŁA KONFERENCJA MUZEÓW, ARCHIWÓW I BIBLIOTEK POLSKICH NA ZACHODZIE
CAŁOŚĆ LUB POSZCZEGÓLNE FRAGMENTY POWYŻSZEGO TEKSTU MOGĄ ZOSTAĆ UŻYTE BEZPŁATNIE PRZEZ OSOBY TRZECIE, POD WARUNKIEM PODANIA AUTORA, TYTUŁU I ŹRÓDŁA POCHODZENIA. AUTOR NIE PONOSI ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA NIEZGODNE Z PRAWEM UŻYCIE POWYŻSZEGO TEKSTU (LUB JEGO FRAGMENTÓW) PRZEZ OSOBY TRZECIE.

Stała Konferencja Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie | MABPZ

Stała Konferencja
Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie

Sekretariat

Muzeum Polskie w Rapperwsilu
Schloss Rapperswil
Postfach 1251
CH-8640 Rapperswil
Schweiz

Kontakt

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
+41 (0)55 210 18 62

UWAGA

Z Sekretariatem MABPZ
prosimy kontaktować się tylko w kwestiach dotyczących Konferencji.

Niniejszy portal internetowy Stałej Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie (MABPZ) został zainicjowany i był prowadzony do 2018 roku przez pracowników Polskiego Instytutu Naukowego w Kanadzie i Biblioteki im. Wandy Stachiewicz.
www.polishinstitute.org

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych
www.mkidn.gov.pl

Przy współpracy z Fundacją Silva Rerum Polonarum z Częstochowy
www.fundacjasrp.pl

Od 2020 r., projekt finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury - państwowego funduszu celowego; dzięki wsparciu Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą - Polonika
www.polonika.pl

Deklaracja dostępności strony internetowej
Deklaracja PDF pobierz

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Fundacja Silva Rerum Polonarum Częstochowa
Instytut Polonika