Skip to main content

Wokół śmierci gen. Władysława Andersa

Referat wygłoszony na XXXVI sesji Stałej Konfrencji MABPZ - Rzym 2014 r.

Wokół śmierci gen. Władysława Andersa

Referat wygłoszony na XXXVI sesji Stałej Konfrencji MABPZ - Rzym 2014 r.

Dnia 15 sierpnia 1969 roku, w jednym ze swoich ostatnich publicznych przemówień, gen. Władysław Anders wypowiedział następujące słowa z okazji 25. rocznicy bitwy pod Monte Cassino (była to wtedy Jego ostatnia podróż do Włoch), które można uznać za wypowiedź-testament:

Polska została oddana Rosji rękoma potęg zachodnich… Nikt nie może przewidzieć, jak długo jeszcze Polska będzie cierpiała pod obcym reżymem, którego siła jest oparta wyłącznie na bagnetach sowieckich. Ale jesteśmy pewni, że krew przelana nie będzie bezużyteczna. Dziś chcemy przekazać młodzieży polskiej testament tych naszych Kolegów, którzy spoczywają na Monte Cassino. Pamiętajcie, że wolą ich była walka o wolność i niepodległość Rzeczypospolitej. Śmiercią swą zadokumentowali oni, że naród jest gotów zapłacić najwyższą cenę za te wartości. (…) Jestem przekonany, że młodzież nasza podejmie prowadzenie naszej akcji na rzecz niepodległości Polski.

Po usłyszeniu tych słów, liczni harcerze zrzeszeni w emigracyjnym Związku Harcerstwa Polskiego obecni na polskim cmentarzu pod przewodnictwem Ryszarda Kaczorowskiego, wydali okrzyk: Ślubujemy!

Dziewięć miesięcy później, dnia 12 maja 1970 roku (dokładnie w 35. rocznicę śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego), generał zmarł w Londynie. Redaktor Jerzy Giedroyć zamieścił w „Kulturze” paryskiej następujący tekst: Ta śmierć jest końcem emigracji wojennej, jej „Ostatnim Rozdziałem”, chociaż innym niż ten, o którym General myślał i marzył pisząc swoją książkę. (...) Odeszła od nas postać historyczna. (..) Walczył o Polskę. W ramach Drugiego Korpusu - notuje redaktor z Maisons-Laffitte - Anders stworzył „małą Polskę” na wygnaniu.

Giedroyć kończy słowami dziękczynnymi:

Współpracownicy Kultury, wszyscy żołnierze Generała Andersa, zachowaliśmy w pamięci ile Mu zawdzięczamy i zawdzięczaliśmy w trudnych początkach, jeszcze wojskowych, Instytutu Literackiego we Włoszech. Choć niejednokrotnie akcja polityczna, którą prowadziła Kultura nie pokrywała się z polityką Generała - czuliśmy się zawsze żołnierzami 2. Korpusu, Jego żołnierzami. Śmierć Generała okryła nas wszystkich serdeczną żałobą.

Po pierwszym pogrzebie, który odbył się 19 maja 1970 roku w Londynie, druga msza została odprawiona dwa dni później w katedrze Westminsterskiej. Ostateczna i najważniejsza ceremonia odbyła się na Monte Cassino dnia 23 maja 1970 roku. Generał nieustannie podkreślał, że Jego pragnieniem jest zostać pochowanym wśród swoich żołnierzy.

Liczne reakcje na Zachodzie
Londyn

Według londyńskiego „Dziennika Polskiego” aż 8000 Polaków złożyło hołd generałowi. 19 maja 1970 roku, w kościele św. Andrzeja Boboli, ks. bp Szczepan Wesoły przypomniał słowa generała, właśnie do ks. biskupa wypowiedziane żołnierskim tonem:

Księże Biskupie, ja za poległych zawsze się modlę. Takie są log wojny, że niesie ona ze sobą ofiary, ale ja o poległych pamiętam. Celem generała, dodał bp Wesoły w kazaniu, było ratować tycie, bycie nie tylko żołnierza, ale tycie sierot, niewiast, starców. Ratował tycie, polskie tycie, chciał jak najwięcej tycia dla narodu uratować.

Podczas kazania w katedrze Westminsterskiej, ks. bp Władysław Rubin podkreślił:

Z bitwą o Monte Cassino imię śp. Generała Andersa związane jest na zawsze; nikt z serc polskich i z dziejów narodu wymazać go nie zdoła.

Należy tu przytoczyć ważną wypowiedź, o znaczeniu politycznym, ks. kard. Johna Heenana, prymasa Anglii i Walii:

Generał Anders stał się symbolem bohatera odtrąconego, nawet we własnym kraju. Obecni władcy kiedyś odpokutują za grzech takiego traktowania szlachetnego syna Polski. Naród polski sam cały jest symbolem. Jest narodem cierpiącym, podtrzymywanym na duchu niezmordowaną nadzieją. Jest ciągłym przypomnieniem, że tyrania nigdy nie przetrwa, póki duch ludzki trwa niepokonany. Lud w Polsce znosi opornie i z przygnębieniem przemoc komunistycznych władców. Żyje nadzieją prawdziwej wolności - tej, której Generał Anders poświęcił swoje życie.

 

Na Monte Cassino

Dnia 23 maja 1970 roku, o świcie, pierwszą mszę św. Za generała odprawił opat klasztoru Monte Cassino, Ildefonso Rea. Na polskim cmentarzu wojennym, podczas oficjalnego pogrzebu, ks. bp Władysław Rubin przypomniał w swoim kazaniu ideały, dla których walczył Zmarły. Podkreślił jednak, że:

…nie zostały jeszcze urzeczywistnione. Jednakże z jego odejściem do wieczności, pozostaje wielka liczba oddanych tym samym ideałom i tej samej sprawie ludzi, którzy z wiarą idą i będą szli dalej tą wzniosłą drogą, jaką on torował, wiedząc, że wcześniej czy później Bóg da to upragnione zwycięstwo i wolność pełną Ojczyźnie. Wielki plon życia Generała Andersa to nie tylko owocna służba Polsce w obu wojnach i w okresie międzywojennym, nie tylko wyprowadzenie nas na wolność z «ziemi nieludzkiej», to nie tylko wspaniałe zwycięstwa w drugiej wojnie światowej, lecz to również wytrwanie przy ideałach wolności i przekazanie ich młodzieży, która przejmuje od starszych pokoleń to samo posłannictwo.

Po mszy św. kilka osobistości zabrało głos. Warto przypomnieć słowa wypowiedziane przez niektórych z nich. Edward Raczyński podkreślił różnice zdań, które zaistniały podczas wojny między rządem londyńskim a gen. Andersem na temat przyszłości Polaków w Rosji sowieckiej. Powiedział wtedy nad grobem:

Byłem wówczas członkiem rządu gen. Sikorskiego w Londynie. Wraz z premierem i większością kolegów opowiadałem się za pozostaniem naszych dywizji w Rosji i ich marszem ku Polsce od wschodu. Rozumowaliśmy pozornie tylko prawidłowo; w istocie w oderwaniu od rzeczywistości.

Te zdania oznaczały, że to generał miał rację, a nie rząd londyński... Na temat powojennej propagandy warszawskiej, Raczyński dodał:

Mówiono wówczas z przekąsem w gronie komunistycznych sługusów Moskwy, Że Andersowi marzy się wjazd do Warszawy na białym koniu. Zaiste szalałaby ludność stolicy, gdyby się to marzenie spełniło.

Bp Władysław Fierla z Polskiego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego na Obczyźnie, powiedział natomiast:

W oparach straszliwej wojny, wśród huku armat i bomb, przy trzasku granatów, myślał generał Anders tylko o Polsce, dla której żył, walczył i cierpiał. (...) Hetmanił nam i przewodził nadludzkim wysiłkiem ducha i myśli, żelazną wolą i genialnym umysłem torował żołnierzowi polskiemu drogi. Jak braci przygarniał do swego wielkiego serca wszystkich żołnierzy, bez różnicy wyznania. Generał Anders należał do nas wszystkich, był własnością całego Narodu, nikt nie ma prawa przywłaszczać Go sobie po Jego śmierci!

Gen. Klemens Rudnicki, zdobywca Bolonii, ze swej strony napisał piękne słowa, które chciałbym Państwu przytoczyć:

Dowódców można mianować, ale prawdziwymi przywódcami stają się tylko ci, którzy mają w sobie ich cechy. (...) Gdy jawi się taki człowiek, to jeden jego rozkaz, gest czy odezwanie może zmienić wszystko w ciągu 24 godzin. Jakaś magiczna iskra spada wówczas na podwładnych, nadzieja wraca do upadłych serc żołnierskich, wszystko staje się nagle proste i jasne - droga zagubiona odnajduje się, wiadomo dokąd zmierza i po co idzie, warto bić się i żyć.

Dodał następnie:

Bez wygrania najpierw bitwy o serca żołnierskie żaden jeszcze wódz nie wygrał bitew na polu walki. To była jego magia, która wywołała nastrój graniczący z ekstazą. (...) Był dowódcą dla nas [starszych dowódców - WZ] idealnym. Respektował naszą indywidualność. Dawał jasne zadania i odpowiednie środki, nigdy nam nie narzucał sposobu wykonania - nam go zostawiał. Nigdy nie do­wodził naszymi wojskami sam, kierował nimi przez nas.

Według Rudnickiego, który dobrze rozumie, że na ostateczną ocenę i na pytanie, jakie miejsce zajmie Anders w historii, jest jeszcze za wcześnie, sprawa jest jednak jasna: Stanie on w szeregu: Henryk Dąbrowski, ks. Józef Poniatowski, Józef Piłsudski, Władysław Anders. Należy wreszcie dodać, że w momencie złożenia trumny do grobu, rzucono na nią ziemię z Warszawy, z cmentarza Obrońców Lwowa i z Westerplatte.

Prasa Zachodnia

Warto przytoczyć również kilka reakcji prasy brytyjskiej i włoskiej, jakie się ukazały po śmierci gen. Władysława Andersa.

Jeśli chodzi o prasę angielską, zacytujmy kilka tytułów:

„Evening Standard”:

Anders zwycięzca spod Monte Cassino - zmarł. W artykule przypomina się, że rząd warszawski odebrał Mu po wojnie obywatelstwo polskie.

„Evening News”:

Zmarł przywódca Polaków, który wybrał wygnanie i wolność.

„The Times”:

Generał Anders, polski przywódca, który stworzył armię by walczyć u boku aliantów.

„The Daily Telegraph”:

Gen. Anders przywódca wolnych Polaków. Gazeta zauważa, że Generał wywalczył już sobie wieczyste miejsce w historii wojskowości.

Warto dodać, że „The Daily Telegraph” ostro jednak polemizuje z rządem Jej Królewskiej Mości, gdyż ukazał się drugi artykuł pt. Przyjaciel, którego musimy uczcić. Jakiego argumentu używa publicysta by powrócić do sprawy pogrzebu?  Oto ciekawy cytat:

Jak smutno, że trzeba było śmierci gen. Andersa, aby dać rządowi brytyjskiemu okazję naprawienia błędu, który popełnił, gdy 4 lata temu zmarł inny przywódca Polaków na uchodźstwie gen. Bór-Komorowski. Na jego londyńskim pogrzebie nie było ani przedstawiciela rządu, ani przedstawicieli armii brytyjskiej, choć ambasady francuska, amerykańska i inne wysłały swoich attaches militaires. (...) Miejmy nadzieję, że nie będzie takich wahań w związku z pogrzebem gen. Andersa.

Jeśli chodzi o prasę włoską, przytoczmy również kilka tytułów pozwalających nam zrozumieć, jak Włosi odnosili się do generała, który przyczynił się aktywnie do wyzwolenia ich kraju.

„Il Giornale d'Italia” podkreśla w swoim nagłówku:

(...) zostanie pochowany w Cassino. Dowódca polskiego Korpusu był na emigracji w Londynie. Po wojnie nie chciał wrócić do ojczyny, aby nie poddać się komunizmowi. Gazeta centro-prawicowa nazywa Drugi Korpus 2° Corpo della Libera armata Polacca (Drugi Korpus Wolnej armii polskiej).

„Il Messaggero” tak samo wspomina generała:

Dowodził Armią Polska która walczyła w Kampanii włoskiej. Zostanie pochowany wśród swoich Żołnierzy na cmentarzu Monte Cassino. Artykuł przypomina Włochom o istnieniu cmentarza - cichy, lecz elokwentny świadek ogary młodych ludzi, oczywiście niesłuszny i nieadekwatny w stosunku do osiągniętego wyniku strategicznego, który pozostanie jednak nie tylko w historii Włoch i Polski, ale i w historii ludzkiego bohaterstwa.

Lata powojenne Andersa tak są opisane:

Bohater na wojnie, Anders był potem uważany jako osoba niewygodna, niebezpieczna, niespokojna. Nawet Churchill przestał go w końcu popierać. Przeżył ostatnie swoje lata w Londynie zgorzkniały, kierując działalnością tych polskich kół wrogich Rządowi warszawskiemu. Z Andersem odchodzi jeden z ostatnich świadków drugiej wojny światowej, zahartowany jako autentyczny patriota i bardzo waleczny żołnierz. Będzie można o nim naprawdę powiedzieć, że walczył na rzecz wolności.

W „Corriere delia Sera” czytamy:

Postać legendarna bohatera polskiego. Umarł generał Anders. W 1939 roku, ze swoimi kawalerzystami złamał oblężenie niemieckich sił pancernych. Więziony przez Rosjan, został potem dowódcą polskich dywizji działających we Włoszech.

Florencka gazeta „La Nazione”:

Bił się u boku Aliantów. Umarł Anders, polski generał. Prosił by go pochować na Monte Cassino, gdzie 26 lat temu jego żołnierze wszczęli zażarty bój z Niemcami.

Prawicowy „Il Tempo” tytułuje:

Umarł generał Anders, polski bohater we Włoszech. (...) Śmiertelny wróg komunizmu, wolał zostać na emigracji w Wielkiej Brytanii. Zostanie pochowany na Monte Cassino, jak podkreśla gazeta, wśród swoich Żołnierzy.

Wreszcie „L'Unita” poświęca generałowi 18 linijek pod tytułem: Umarł w Londynie gen. Anders. Jest to jedyna reakcja oficjalnego organu Włoskiej Partii Komunistycznej, który tak zdefiniował generała w jednym zaledwie zdaniu: Silnie antysowiecki i antykomunista, po wojnie żył na emigracji w Londynie.

Oczywiście, zostanie wysłana wielka liczba listów kondolencyjnych. Przytoczmy tu tylko jeden przykład. Gen. Luigi Efisio Marras, stojący na czele włoskiego wojska, napisał do prezesa Stowarzyszenia Polskich Kombatantów we Włoszech, Witolda Zahorskiego:

Był wielkim Generałem i walecznym Żołnierzem. Komendant o wielkim prestiżu, umiał przyciągnąć odważnych bojowników Polskiego Korpusu i doprowadzić ich do zwycięstwa, wykonując zdecydowaną akcję na rzecz wyzwolenia Włoch. Monte Cassino jest symbolem glorii dla Wojska polskiego i wiecznym znakiem przyjaźni; Włochy będą zaszczycone przechowując szczątki waszego wielkiego Generała.

Niektóre reakcje w PRL
Reakcja narodu

Sylwetka generała wygląda oczywiście zupełnie inaczej, widziana z Polski. Z wiadomych względów, reakcje ludności i reżymu warszawskiego będą diametralnie odmienne. Nawet po śmierci, generał Anders będzie bardzo silnie atakowany.

Ks. Aleksander Hołowacz zdał relację w londyńskim „Dzienniku Polskim” z uroczystości, które odbyły się w Warszawie. Wiadomość o zgonie generała dotarła do Polski tego samego dnia, 12 maja 1970 roku, dzięki audycjom Radia Wolna Europa i BBC. Dopiero w późniejszych godzinach podało ją Polskie Radio, a wieczorem Dziennik Telewizyjny, z pokazaniem na ekranie zdjęcia generała w mundurze. Nazajutrz w warszawskiej prasie ukazał się suchy komunikat o jego śmierci.

W niedzielę 17 maja, księża podali z ambon wiadomość o zgonie generała. Bardzo prymitywnie wykonane klepsydry zostały rozdane mieszkańcom w różnych punktach Warszawy. W stolicy, prasa nie umieściła nekrologów i ogłoszeń o nabożeństwie.

Benedykt Heydenkorn, redaktor naczelny polonijnego dziennika „Związkowiec”, wychodzącego w Kanadzie, który był obecny w dniu śmierci generała w Warszawie relacjonuje:

Znalazłem w prasie warszawskiej jednobrzmiącą kilkuwierszową notatkę, wciśniętą między inne depesze, aby broń Boże nie rzucała się zbytnio w oczy i aby nie robiła wrażenia, iż stało się coś ważnego. Ale tego dnia wszyscy moi znajomi rozpoczynali rozmowy od tej właśnie kilkuwierszowej notatki.

Żołnierze 2. Korpusu zamówili nabożeństwo żałobne na 20 maja wieczorem w kościele św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie (oczywiście odbyły się liczne msze św. w kościołach w całym kraju). Do świątyni przyszli, jak relacjonuje ks. Hołowacz, mężczyźni z przypiętymi baretkami, odznaczeniami i z czarnymi opaskami na rękawach, niewiasty w czerni lub w ciemnych sukniach i mnóstwo dzieci. Stał symboliczny katafalk. Trumna była przykryta biało-czerwoną flagą z Orłem w koronie. Dookoła paliły się świece i znicze. Do katafalku znoszono mnóstwo kwiatów. Mszę odprawił ks. Stanisław Dymek. Prymasa kard. Wyszyńskiego reprezentował ks. Władysław Padacz.

Reakcja władz reżimowych

Zareagowała również prasa reżimowa, lecz w jaki sposób? Warto podkreślić, że postać Władysława Andersa nadal bardzo przeszkadzała władzy „ludowej”. Nie należy zapomnieć kontekstu epoki: są to ostatnie miesiące władzy Gomułki i w 1970 roku dyplomaci Niemiec Zachodnich, Niemiec Wschodnich, PRL i ZSRR przygotowują się do podpisania traktatów na temat kwestii granicy na Odrze i Nysie.

W radiowym „Magazynie Wojskowym”, naród polski usłyszy 17 maja następujące słowa z okazji 26. rocznicy bitwy (wtedy nie odbył się jeszcze pogrzeb na Monte Cassino):

Monte Cassino! Nazwa tego włoskiego miasteczka i klasztoru na zawsze weszła do historii oręża polskiego, stała się symbolem bohaterstwa i poświęcenia. 18 maja na ruinach klasztoru załopotała zwycięska białoczerwona flaga. Droga do stolicy Włoch była wolna. Nie prowadziła ona jednak żołnierza 2. Polskiego Korpusu ani nad Odrę i Nysę, ani nad polski Bałtyk. Nie danym było zwycięzcom spod Monte Cassino zdobywać Warszawy, Poznania czy Szczecina. Nie uczest­niczyli w ostatecznym szturmie Berlina. Ich drogi wiodły z dala od kraju, gdzie bezwiednie wypełniali testament polityczny zbankrutowanej polskiej burżuazji.

Zauważmy, gen. Andersa nie wspomniano.

W prasie reżimowej „Życie Warszawy” puściło do druku następujący artykuł, który można uznać za paszkwil na gen. Andersa:

Był z rodu polskich zagończyków, których cnoty żołnierskie nigdy nie szły w parze z rozumem politycznym i których warcholskie sobiepaństwo przysłaniało zasługi na polu walki. Nikt i nigdy nie zapomni mu wywiadu udzielonego 2 września 1946 r. dla szwajcarskiego dziennika „Die Tab”, w którym zrzekł się polskich praw do Wrocławia i Szczecina. Nikt nie zarzuci mu tchórzostwa, ale byłoby niezmiernie trudno rozprawiać o kryształowych przymiotach jego postaci. Nikt nie rozgrzeszy go z ciężkiej odpowiedzialności politycznej za wyprowadzenie w roku 1942 ze Związku Radzieckiego dywizji polskich, gdy w najcięższych walkach z najazdem hitlerowskim rozstrzygały się losy wojny i naszego narodu.

„Życie Warszawy” dodaje:

Trudno też zapomnieć o zakazie powrotu do ojczyzny wydanym po wojnie przez gen. Andersa tysiącom żołnierzy polskich sił zbrojnych na Zachodzie, zakazie, którego następstwem były tragedie i poniewierki wielu tych, którzy wierzyli swojemu dowódcy. Anders mylił się często, ale najdotkliwiej pomylił się latem 1945 roku we Włoszech, kiedy w jednym ze swoich ostatnich przemówień do żołnierzy zapowiedział, że przy wtórze dzwonów św. Jana wjedzie do Warszawy na białym koniu. Ta jedna butna wypowiedź najlepiej chyba ilustruje cechy jego osobowości i trafność ocen politycznych.

W „Tygodniku Powszechnym” został opublikowany artykuł, który można uznać za umiarkowany, i który należy czytać między wierszami. Chodzi o omówienie drogi życiowej generała przez posła Stanisława Stommę, pod tytułem Trumna generała. Po przypomnieniu, m.in. …jak tragicznie skomplikowały się stosunki polsko-radzieckie w latach 1939-1940, Stomma analizuje sytuację jaka zaistniała później:

Gdy w 1943 roku wojska polskie rozpoczynały kampanię wojenną we Włoszech, sytuacja polityczna rządu emigracyjnego była już w beznadziejnym impasie. Stawało się już oczywiste, że pozycja polityczna tego rządu jest przesądzona, karta polityczna przegrana. Wojska polskie walczące w Italii biły się bez perspektywy politycznej, która w walce ich miała być założeniem. Dlatego to Monte Cassino ma sens tak bardzo tragiczny. Powtórzyła się sytuacja ta gorzka, tak bardzo bolesna, znana z historii. Ofiarna i krwawa walka, która nie może przynieść politycznych owoców.

Stomma kończy artykuł używając jednak następujących zdań o charakterze bardziej politycznym:

Warszawa 1945 była tylko kupą gruzów. Stolicy w takim stanie nie odziedziczył po wojnie żaden inny rząd, tylko rząd polski; państwo, które pierwsze padło ofiarą agresji i którego ludność najdotkliwiej była prześladowana. Ale na tych gruzach szybko rosnąć zaczęło nowe życie, jego wielki rozmach kierowała myśl ku przyszłości. Nasze rosnące miasta polskie, bijące tętnem nowego życia pozwoliły zapomnieć o tragedii przeszłości. Otóż, tej perspektywy nie mieli zdobywcy Monte Cassino. Była tylko przegrana. Odszedł obrońca dawnej Rzeczypospolitej w jej postaci minionych lat międzywojennych.

Niewątpliwie, „Żołnierz Wolności” był gazetą najbardziej negatywnie nastawioną w stosunku do osoby generała. Dwukrotnie umieszczono artykuły zawierające kłamstwa, nacechowane nienawiścią. Pierwszy raz, na początku czerwca 1970 roku, niejaki Wiesław Nowakowski, dziennikarz tygodnika „Świat”, opublikował tekst zatytułowany Kim był gen. Anders? Na jaką pamięć narodu polskiego zasłużył swoim tyciem. Drugi zaś artykuł, z sierpnia 1970 roku, jest równie nieciekawy. Stanisław Strumph-Wojtkiewicz napisał O generale Andersie czyli odwrotna strona medalu. Oczywiście, zdarzyły się też i inne negatywne artykuły, ale skoncentrujmy się wyłącznie na tych dwóch; odnajdziemy w nich argumenty „tamtej strony”, powtarzające się zresztą regularnie w propagandzie warszawskiej na temat generała Andersa.

W pierwszym przypadku, Wiesław Nowakowski opisuje „podstawowe rysy” gen. Andersa, używając terminologii czysto marksistowskiej:

...ograniczoność klasowa nie pozwalająca mu zrozumieć rzeczywistych interesów narodu; ślepota polityczna ujawniająca się w niezdolności rozumienia polskiej racji stanu; gotowość do zdrady w imię interesów obszarnictwa i burżuazji. Klasowa nienawiść kazała mu zrezygnować z najkrótszej drogi do Polski, stać się pionkiem do gry w rękach o wiele zręczniej szych od niego polityków, gdyż łatwo dał się wciągnąć w przeróżne intrygi przeciwko generałowi Sikorskiemu.

Nowakowski kontynuuje swoje wywody w następujący sposób:

Klasowa nienawiść kazała generałowi Andersowi w 1945 roku, już po zakończeniu wojny, powstrzymywać żołnierzy 2. Korpusu na emigracji. Polska zniszczona wojną, Polska o granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej potrzebowała rąk do pracy, potrzebowała chłopów, robotników i inżynierów, by odbudowywali miasta, żeby zagospodarowywali ziemie przywrócone Macierzy. Ale Władysław Anders nie chciał zostać generałem bez żołnierzy. A Polska? Skoro nie chciała być taka, jaką chciał generał... I dnia 2 września 1946 roku generał Anders w wywiadzie dla szwajcarskiego dziennika „Die Tat” zrzekał się praw do polskiego Szczecina i Gdańska [ten zarzut spotkaliśmy już wcześniej - WZ]. A na takie oświadczenia do dzisiaj lubią się powoływać niemieccy rewizjoniści.

Ten sam dziennikarz ciągnie dalej:

Nienawiść klasowa kazała Władysławowi Andersowi stawiać na III wojnę światową. Marzyła się mu wielka krucjata przeciwko komunizmowi. Gdy został utworzony Pakt Atlantycki, Władysław Anders pomyślał, że przyszła jego pora.

Nowakowski ma wyraźnie za zadanie znienawidzić generała i tę nienawiść wpoić w polską ludność. Czytamy jeszcze:

Anders przeciwko socjalizmowi poszedłby z każdym i wszędzie. Tajemnicą poliszynela było, że gdy Anders kwaterował jeszcze we Włoszech, pod jego skrzydła chronili się uciekający przed ludową sprawiedliwością faszyści różnych nacji. Tej linii Anders pozostał wierny.

Konkluzja owego dziennikarza jest bezapelacyjna:

Tak wygląda postać generała Władysława Andersa, człowieka, którego dziś Wolna Europa i inne ośrodki dywersyjne usiłują kreować na bohatera narodowego, patriotę bez skazy, wielkiego Polaka. Dziwny to zaiste bohater, który dla swego kraju nic dobrego nie uczynił, a wyrządził mu wiele zła na skutek swego zaślepienia, swej ograniczoności i nienawiści do socjalizmu. Odszedł w nicość człowiek narodowi obcy, tak jak obce narodowi były cele, które usiłował zrealizować. (...) Powiedz - mówi przysłowie - kto cię chwali, a powiem ci kim jesteś...

Poeta i prozaik - Stanisław Strumph-Wojtkiewicz, który był skłócony ze swoimi oficerami już podczas wojny za swoją postawę prosowiecką, podtrzymuje (ponownie w „Żołnierzu Wolności”) tezę o negatywnej działalności politycznej gen. Andersa. Tak pisze człowiek, który był oficerem prasowym Armii Polskiej w ZSRR w latach 1941-1942:

(...) za obrzydliwość uważać należy (...) próbę uczynienia z osoby zmarłego jakiegoś patriotycznego symbolu i przyznania mu rangi niemal bohaterskiej. W londyńskim pisemku emigracyjnym czytam zapowiedź wydania dzieła na temat „życia i chwały” generała, rozpoczęto zbiórkę na budowę dla niego mauzoleum, jest już „fundusz uczczenia pamięci”, jest «sala imienia» itd. Jednym słowem - złowroga a długa wobec Polski Ludowej działalność ma stanowić bilet wstępu do narodowej historii.

W artykule znajdujemy dużo nieścisłości i fałszerstw Na przykład, Strumph-Wojtkiewicz sugeruje w jednym zdaniu, że Anders pozostawił milion obywateli polskich w Związku Radzieckim bez opieki, że miał swoje chody u Piusa XII i że dzięki temu jakiś nieokreślony przeor „wydał dolary”. Z sumy tej - dowiadujemy się, że - zapewne finansowano później młodych ludzi, aż po rok 1949 wysyłanych do kraju na szpiegostwo i sabotaż.

Znajdujemy w tym artykule różne komentarze na temat charakteru generała. Warto przytoczyć jeden przykład: Aspirował do swoistej dyktatury na modłę południowoamerykańską. Był okrutny.

Podobne wątki można jeszcze odnaleźć w dalszym ciągu tegoż artykułu, gdy jego autor powołuje się na jednego (bez nazwiska oczywiście) podoficera, tym razem, „zacnego i odważnego”, który tak przedstawił Andersa:

Był to typ watażki. Bufon, chciwy władzy oportunista, bez skrupułów moralnych, nie przebierający w środkach, obdarzony sprytem, lecz pozbawiony inteligencji, mógł wyróść wyłącznie w środowisku, które rządziło w Polsce przedwrześniowej. Trzeba dodać, że był pociągający dla kobiet i młodych głupców wojskowych. Popełnił osobiście wiele zbrodni - nawet jeśli ustalić, że nie mordował własną ręką...

Strumph-Wojtkiewicz kończy swój wywód atakując bezpośrednio generała:

Obywatel innego państwa, Polak z pochodzenia, jeśli jest uczciwy, nie uczestniczy w działalności wrogich Polsce Ludowej agentur, nie pochwala ich. (...) Politycznie reprezentował on nie patriotyzm, lecz interesy obce, dążące do trzeciej wojny światowej. W szczególności masie żołnierzy dzielnego 2. Korpusu trzeba pogodzić się z faktem, że - pod politycznym i moralnym względem - dowódca ich poszedł na manowce.

Co w końcu pozostanie po śmierci generała Andersa? Nic, tak jak już o tym dowiedzieliśmy się w przypadku artykułu Nowakowskiego. Zacytujmy ostatni raz Strumph-Wojtkiewicza:

(...) nawet zamknąwszy oczy na różne jego poczynania i sprawki, dojrzałe społeczeństwo odmówi mu tytułu do chwały. Jeszcze tak nisko nie upadliśmy, żeby wywyższać sprytną przeciętność, a właściwie coś znacznie gorszego.

Dopiero 19 lat później, z powolnym przejściem z autorytarnego komunizmu do nowego Państwa demokratycznego, zauważy się wielką zmianę. Artykuł Tadeusza Paneckiego z 3 czerwca 1989 roku („Polityka” 1989 nr 22) jest pierwszym prawdziwym artykułem bez cenzury o gen. Andersie, o jego życiu, o jego działalności. Warto zauważyć, że artykuł Żołnierz, dowódca, polityk. Generał Władysław Anders został opublikowany dosłownie w przeddzień pierwszych częściowo wolnych wyborów, które odbyły się 4 czerwca 1989 roku. Zapewne jest coś w tym symbolicznego. Zresztą, historyk, a dziś profesor, pisze 3 czerwca 1989 roku o PRL już w czasie przeszłym, co wyraźnie oznaczało, że system zaczął się zmieniać, a w jego oczach już się zmienił1.

...W Polsce Ludowej przez długie lata nazwisko Anders, czy określenie „andersowiec” oznaczające kogoś kto walczył w Polskich Siłach na Zachodzie, w oficjalnej propagandzie utożsamiane było z najbardziej reakcyjnymi poglądami i postawami. Na szczęście czasy te należą już do epoki minionej i nastała chwila, aby odrzucając emocje i polityczne uwarunkowania spojrzeć na tę postać spokojnie i obiektywnie.

Konkluzja

W maju 1970 roku eseista Juliusz Sakowski dostał trzy listy od znajomych pisarzy (niestety nie przytacza ich nazwisk):

  • Ogromnie zmartwiła nas i przybiła wiadomość o śmierci Generała. Mam mu bardzo
    wiele do zawdzięczenia, bo dosłownie uratował mnie z łagru i z Rosji.
  • Londyn bez Generała traci sens i znaczenie. Nie mapo co już do was przyjeżdżać.
  • To cios dla nas wszystkich, nie tylko dla ciebie. Jak sobie poradlicie bez Andersa?

Zapewne warto jest mieć na uwadze wszystkie te elementy historyczne, pielgrzymując w stronę cmentarza na Monte Cassino, na którym składamy regularnie hołd żołnierzom 2. Korpusu, z gen. Władysławem Andersem na czele, który przewidział, że: „Może nie wszyscy, ale dojdziemy”.

 

FOT. GŁÓWNA: Płyta Nagrobna gen. Władysława Andersa na cmentarzu Monte Cassino.

ŹRÓDŁO: Wikipedia Commons →

Przypisy

  1. Patrz też: A. Furier, Propaganda Polski Ludowej wobec gen. Władysława Andersa. „Ze­słaniec” 2007, nr 32.

Tagi

Więcej o Autorze (Autorach)

0raz Pozostałe Publikacje tego Autora (ów)

Witold Zahorski

Długoletni pracownik i obecnie wice-dyrektor Biblioteki Polskiej w Paryżu

Copyrights

COPYRIGHTS©: STAŁA KONFERENCJA MUZEÓW, ARCHIWÓW I BIBLIOTEK POLSKICH NA ZACHODZIE
CAŁOŚĆ LUB POSZCZEGÓLNE FRAGMENTY POWYŻSZEGO TEKSTU MOGĄ ZOSTAĆ UŻYTE BEZPŁATNIE PRZEZ OSOBY TRZECIE, POD WARUNKIEM PODANIA AUTORA, TYTUŁU I ŹRÓDŁA POCHODZENIA. AUTOR NIE PONOSI ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA NIEZGODNE Z PRAWEM UŻYCIE POWYŻSZEGO TEKSTU (LUB JEGO FRAGMENTÓW) PRZEZ OSOBY TRZECIE.

Stała Konferencja Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie | MABPZ

Stała Konferencja
Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie

Sekretariat

Muzeum Polskie w Rapperwsilu
Schloss Rapperswil
Postfach 1251
CH-8640 Rapperswil
Schweiz

Kontakt

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
+41 (0)55 210 18 62

UWAGA

Z Sekretariatem MABPZ
prosimy kontaktować się tylko w kwestiach dotyczących Konferencji.

Niniejszy portal internetowy Stałej Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie (MABPZ) został zainicjowany i był prowadzony do 2018 roku przez pracowników Polskiego Instytutu Naukowego w Kanadzie i Biblioteki im. Wandy Stachiewicz.
www.polishinstitute.org

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych
www.mkidn.gov.pl

Przy współpracy z Fundacją Silva Rerum Polonarum z Częstochowy
www.fundacjasrp.pl

Od 2020 r., projekt finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury - państwowego funduszu celowego; dzięki wsparciu Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą - Polonika
www.polonika.pl

Deklaracja dostępności strony internetowej
Deklaracja PDF pobierz

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Fundacja Silva Rerum Polonarum Częstochowa
Instytut Polonika