Skip to main content

O pisarzu polskim w Argentynie

Referat wygłoszony na XXXVIII sesji Stałej Konfrencji MABPZ - Londyn 2016 r.

O pisarzu polskim w Argentynie

Referat wygłoszony na XXXVIII sesji Stałej Konfrencji MABPZ - Londyn 2016 r.

Argentyna jest jednym z krajów Ameryki Łacińskiej, które przyjęły najwięcej emigrantów z Polski, zwłaszcza w okresie między pierwszą a drugą wojną światową. Była to przeważnie emigracja zarobkowa: robotnicy, rolnicy, ludzie niewykształceni, często analfabeci. Spotykamy jednak wyjątki.

Jeśli ktoś by zapytał o polskiego pisarza, który urodził się na początku XX wieku i przed drugą wojną światową znalazł się w Argentynie, a potem mieszkał tam kilka dziesiątków lat, który w trudnych warunkach ekonomicznych napisał w Argentynie kilka książek i — ciężko chory na astmę — umarł w wieku 64 lat na obczyźnie, odpowiedź brzmiałaby na pewno: Witold Gombrowicz.

Ale nie jego dotyczy ten tekst. 0 Gombrowiczu już tak wiele zostało powiedziane i tak dużo napisane, że w jakimś sensie temat można uważać prawie za wyczerpany, chociaż kilkakrotnie jego nazwisko zostanie tu wymienione.

Będziemy mówić o innym artyście — pisarzu, do którego powyższa zagadka również mogłaby się odnosić. Nazywał się Florian Czarnyszewicz.

0 szczegółach życia Czarnyszewicza niewiele wiadomo, nie zostawił po sobie tak wyraźnych śladów jak Gombrowicz w Dziennikach i niedawno opublikowanym Kronosie, pozwalającym poznać nawet najintymniejsze szczegóły jego życia.

Niestety, do archiwum Biblioteki Domeyki nie trafiły żadne oryginały rękopisów czy maszynopisów związanych z argentyńskim życiem Gombrowicza. Możemy się jedynie pochwalić dwiema książkami z dedykacjami autora, z tych pierwszych wydanych w Argentynie w latach czterdziestych.

Wróćmy jednak do naszego głównego tematu.

Florian Czarnyszewicz (1900-1964)

Florian Czarnyszewicz urodził się 2 lipca 1900 roku pod Bobrujskiem. Pochodził z drobnej szlachty zaściankowej, od wieków osiadłej na Polesiu. Dzieciństwo i pierwszą młodość spędził w zaścianku nad rzeką Berezyną, gdzie ukończył cztery klasy szkoły powszechnej.

Od połowy XIV wieku Bobrujsk znajdował się w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego, następnie na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, a od drugiego rozbioru w zaborze rosyjskim. Dziś miasto leży w odległości 37o kilometrów od granicy polskiej (na terenie obecnej Białorusi).

W1918 roku w Bobrujsku koncentrowały się polskie wojska pod dowództwem generała Józefa Dowbor-Muśnickiego. W okolicy toczyły się krwawe walki o niepodległość Polski.

W marcu 1921 roku na mocy traktatu ryskiego podpisanego między Polską a Rosją sowiecką okolice Bobrujska znalazły się nagle poza granicami naszego kraju. Dla zamieszkałych tam Polaków była to ogromna tragedia. Czarnyszewicz, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, został zmuszony do opuszczenia ojcowizny, gdzie spędził pierwsze dwadzieścia jeden lat życia. Pozostanie na miejscu groziło mu deportacją w głąb Rosji, a nawet śmiercią.

Zamieszkał na Wileńszczyźnie, gdzie znalazł pracę w Policji Państwowej. Jednocześnie kształcił się, biorąc prywatne lekcje gramatyki, historii i literatury polskiej. Wkrótce założył rodzinę. Jego żona Stanisława pochodziła ze wsi Nowosady w gminie Wojstom. Pod koniec 1923 roku, również w Nowosadach, urodziła się Władysława, jedyna córka Czarnyszewiczów.

Rozczarowany sytuacją panującą w Polsce, pozbawiony rodzinnego majątku, w 1924 roku Florian podjął dramatyczną decyzję: wraz z żoną i córką wyemigrował do Argentyny.

Kiedy 20 sierpnia 1939 roku Witold Gombrowicz przybywa na statku „Chrobry”, który odbył dziewiczy rejs do Ameryki, Florian Czarnyszewicz mieszka już od równo piętnastu lat w Argentynie. Rodzina Czarnyszewiczów przybyła tutaj też 20 sierpnia, lecz w roku 1924.

Wrażenia obu pisarzy są nieporównywalne. Gombrowicz, pasażer pierwszej klasy, opisuje w Trans-Atlantyku swą podróż jako „nadzwyczaj rozkoszną”. 0 doświadczeniach Floriana Czarnyszewicza, pasażera trzeciej klasy, możemy się dowiedzieć, albo raczej je sobie wyobrazić, po przeczytaniu pierwszego rozdziału jego powieści Losy pasierbów.

Jedni z transportu mieli krewnych w Argentynie, drudzy jechali samotnie i ze sporą sumą pieniędzy w kieszeni, a on emigrował z rodziną, nie miał w tym kraju znajomych i był bez grosza[1].

W połowie lat dwudziestych sytuacja gospodarcza kwitnącej jeszcze niedawno Argentyny zaczynała się pogarszać, panowało bezrobocie. Czarnyszewicz dowiedział się, że w Berisso, mieście leżącym 65 kilometrów na południe od Buenos Aires, prosperuje przemysł mięsny, a w chłodniach przyjmują ludzi do pracy. Były to gigantyczne zakłady amerykańskich firm Swift i Armour, w których mieściły się rzeźnie, fabryki konserw i chłodnie produkujące tysiące ton mrożonego mięsa na eksport. W latach dwudziestych najliczniejszą siłę roboczą chłodni w Berisso stanowili emigranci.

6 lutego 1925 roku, pól roku po przybyciu do Argentyny, Czarnyszewicz został przyjęty jako robotnik do zakładu Frigorifico Armour de La Plata S.A. Pracował tam do przejścia na emeryturę w 1956 roku.

Rok po przybyciu do Argentyny Czarnyszewicz brał już czynny udział w polonijnym życiu społecznym w Związku Polaków w Berisso, powstałym w 1913 roku. Wielokrotnie był członkiem jego zarządu oraz przez rok prezesem. Tak pisał o tym okresie:

Gdy wstąpiłem w szeregi Towarzystwa Polskiego, miało ono już dwanaście lat żywota i stało mocno na nogach: liczyło ponad 5o członków, miało swój statut, skromny, ale własny domek ze sceną i bibliotekę.

My, młodzi, opowiadaliśmy założycielom epizody ze stosunków jeszcze niedawno odbytej wojenki, a oni nam własne przeżycia. Ze wzruszeniem opisywali przebieg powitania w roku 1918 Niepodległości, jak idąc uroczystym pochodem ulicami miasta, z chorągwiami, ubranymi we wstęgi o barwach narodowych, z całą młodzieżą i dziećmi, śpiewali chórem Boże, coś Polskę, hymny i Rotę Konopnickiej[2].

Nie ulega wątpliwości, że Czarnyszewicz był człowiekiem ideowym. Możemy go umieścić na lewym skrzydle chrześcijańskiej demokracji. Na jego postawę składały się głęboka wiara i przywiązanie do Kościoła katolickiego, patriotyzm, antykomunizm oraz rozbudowane poczucie solidarności.

W marcu 1934 roku polonijna gazeta „Głos Polski” w listach do redakcji publikuje artykuł Floriana Czarnyszewicza pod tytułem Jak zwalczać bezrobocie[3]. Wkrótce potem ukazuje się następny tekst, w którym autor skarży się na zupełny brak organizacji panujący wśród polskich instytucji emigracyjnych[4]. Kilka miesięcy wcześniej w tej samej gazecie można było przeczytać jego artykuł O teatrach w Berisso[5]. Widocznie już wtedy czuł potrzebę dzielenia się na papierze swoimi myślami i uczuciami, lecz dopiero w 1942 roku ukaże się drukiem jego pierwsza książka.

Czarnyszewicz napisał w Argentynie cztery powieści: Nadberezyńcy, Wicik Żywica, Losy pasierbów i Chłopcy z Nowoszyszek.

Książki te możemy uważać za częściowo autobiograficzne. Autor pisze w nich o sobie, o własnych przeżyciach i niespełnionych marzeniach, ale robi to zawsze dyskretnie, kryjąc się za bohaterami. Gombrowicz natomiast, zarówno w Trans-Atlantyku, jak i w Dziennikach, opisuje swoje przygody w pierwszej osobie, mieszając fakty z fikcją.

Pierwsza książka Czarnyszewicza, Nadberezyńcy, ukazuje się w Buenos Aires w 1942 roku nakładem Stowarzyszenia Wolna Polska. Autor przedstawia w niej swoje dzieciństwo i pierwszą młodość spędzoną na dalekich Kresach Wschodnich w tak dla Polski szczególnym momencie historycznym, jakim były ostanie lata przed odzyskaniem niepodległości. Bogactwo języka, miejscowa archeologia i etnografia, opisy środowiska naturalnego i przyrody często tworzą wrażenie, że obcujemy z dziełem naukowym.

19 listopada 1942 roku Klub Polski[6] organizuje wieczór autorski, z którego relację możemy przeczytać w „Kurierze Polskim”:

Naszkicował on w krótkich słowach genezę Nadberezyńców, oświadczając, że jeden z powodów, które skłoniły go do napisania powieści, były otrzymane przed wojną listy, opisujące barbarzyńskie tępienie polskości przez władze sowieckie, które wywoziły całe zaścianki polskie znad Berezyny do Archangielska, do Turkiestanu, tworząc na ich miejsce mongolskie kołchozy[7].

Kontynuacją Nadberezyńców jest druga książka Czarnyszewicza: Wicik Żywica, wydana w roku 1953 przez Stowarzyszenie Literatów i Dziennikarzy Polskich w Argentynie. Przedmowę do niej napisał Melchior Wańkowicz.

13 lipca 1948 roku Jerzy Giedroyc tak pisze do Wańkowicza:

[...] parę tygodni temu Mir Arciszewski[8] nadesłał mi rękopis niejakiego p. F. Czarnyszewicza (zamieszkałego w Argentynie) pt. Wicik Żywica. Powieść obyczajowa i historyczna, tom drugi, z sugestią wydania. [...] Ma się rozumieć, nie jestem w stanie tej książki wydać, z resztą wydaje mi się, że literacko nie przedstawia ona wielkiej wartości, natomiast jest niewątpliwie cenna jako dokument historyczny i socjologiczny dotyczący ludności polskiej i białoruskiej w latach dwudziestych znad Berezyny. Trudno mi to osądzić, gdyż musi to ocenić ktoś, kto te okolice i ludzi znał, i to dobrze. Ale myślę, że pod tym względem jest to niesłychanie ciekawe[9].

Wańkowicz odpisuje tydzień później (20 lipca):

Co do recenzji o Czarnyszewiczu. Bardzo mi trudno będzie pisać, bo nie jestem krytykiem. Poza tym — książka jest mi tak bliska, że nie mam do niej dystansu ani wyceny... Jeśli Pan chce, to recenzję postaram się napisać żeby dać jakie takie zadośćuczynienie temu biedakowi, który pisze do mnie listy pełne tęsknoty”[10].

Warto wspomnieć, że Melchior Wańkowicz, kilka lat starszy od Czarnyszewicza, pochodził z tych samym stron i w latach 1917-1918 walczył o niepodległość Polski jako żołnierz i Korpusu Polskiego w Rosji.

Ostatecznie recenzja Wańkowicza o Nadberezyńcach ukazuje się w „Kulturze” w 1952 roku[11]. W 1953 roku, również w „Kulturze”, Czesław Miłosz bardzo pozytywnie ocenia pierwszą książkę Czarnyszewicza[12].

Tak się składa, że pierwsze dwie książki obu pisarzy mieszkających jednocześnie w Argentynie zostały wydane w Buenos Aires. W przypadku Czarnyszewicza: Nadberezyńcy w 1942 i Wicik Żywica w 1953 roku. W przypadku Gombrowicza — w tłumaczeniu na hiszpański — Ferdydurke w 1947 i El casamiento (Ślub) w 1948.

Po zakończeniu wojny obaj nawiązują kontakty z elitą polskiej kultury na uchodźstwie, szukając dalszego szerszego uznania przez umocnienie literackich pozycji; liczą również na ekonomiczne rezultaty swej pracy.

Po artykułach Wańkowicza i Miłosza w „Kulturze”, oceniających wyjątkowo pozytywnie twórczość Czarnyszewicza, Witold Gombrowicz żali się w liście do Giedroycia:

Rezultat jest taki, że Czarnyszewicz ma o wiele lepszą prasę od Gombrowicza, że moje rzeczy są jak te demimondainy[13], którym tylko prywatnie i na uszko mówi się słodkie komplementy. Daremnie tłumaczyłem, że jeśli w środowisku elitarnym jakiegoś kraju urabia się sąd, że jakieś dzieło jest wybitne, to sąd ów - słuszny czy nie słuszny - jest takim samym faktem jak np. przejechanie kogoś przez samochód i jako fakt powinien być podany do publicznej wiadomości”[14].

W 1958 roku paryska Libella publikuje trzecią książkę Czarnyszewicza — Losy pasierbów; przedmowę do niej napisał Józef Czapski. Wydawnictwo Libella, którego Czapski był jednym z formalnych założycieli, w latach 1947-1961 firmowało nakłady „Kultury” i książki Instytutu Literackiego. W 1948 roku Libella pomogła w założeniu Składnicy Książki Polskiej w Buenos Aires, która sprowadzała wówczas książki zarówno z Polski, jak i z wolnej Europy, oraz zajmowała się wysyłką paczek z zapomogami dla rodzin emigrantów pozostałych za żelazną kurtyną.

W Losach pasierbów autor bez ogródek przedstawia przeżycia przeciętnego polskiego emigranta. Podobne opisy możemy znaleźć w kronikach dziennikarzy i podróżników lub w sprawozdaniach polskich dyplomatów przebywających w tamtych latach w Argentynie. Wartość relacji Czarnyszewicza zasadza się na fakcie, że jest to informacja z pierwszej ręki. Autor doskonale znał temat, ponieważ sam wszystko przeżył albo usłyszał w bardzo bliskim kręgu przyjaciół i znajomych.

W przedmowie do książki Józef Czapski pisze:

Dar pisarski, wartka pasjonująca fabuła, język dosadny, swobodny, zróżnicowany, opisy okrutnej walki o kawałek chleba w chłodniach w fabrykach, dalekich campach Argentyny, bijatyk, zamachów, pogoni wśród Białorusinów, Ukraińców, Polaków, Czarnogórców i Włochów, w obcym świecie, obcej przyrodzie opisanej wielokrotnie z prostotą i poezją, aż po śpiew kolędy, w upalny dzień wigilijny na dalekim stepie pod drzewem ombu[15].

Czwarta i ostatnia książka Czarnyszewicza — Chłopcy z Nowoszyszek, wydana w roku 1963 przez Polską Fundację Kulturalną w Londynie, przenosi czytelników na Wileńszczyznę, gdzie autor spędził kilka lat jako uchodźca, przed wyjazdem do Argentyny.

W drugiej połowie lat czterdziestych przybyła do Argentyny nowa, powojenna fala emigracji polskiej złożona w dużej mierze z inteligencji. Rozwijało się wśród Polonii życie towarzyskie i kulturalne. W krótkim czasie powstała polska księgarnia, centralna biblioteka oraz mnóstwo organizacji, między innymi Stowarzyszenie Literatów i Dziennikarzy Polskich w Argentynie.

Obok Gombrowicza i Czarnyszewicza pisali: Zofia Chądzyńska, Józefa Radzymińska, Janina Surynowa-Wyczółkowska, Wiktor Ostrowski i inni, mniej znani, tacy jak Jerzy Woszczynin, Witold Kuss czy Marian Seyda. Artykuły i fragmenty ich utworów pojawiały się w czasopismach emigracyjnych. Na łamach „Głosu Polskiego” i „Kuriera” często toczyły się dyskusje. W siedzibie Związku Kombatantów, w Klubie Polskim i w zakupionym w 1950 roku przez powojenną emigrację Domu Polskim przy ulicy Serrano (dziś Borges) odbywały się odczyty i spotkania autorskie.

Czarnyszewicz nie tylko udzielał się w Stowarzyszeniu Literatów i Dziennikarzy Polskich w Argentynie, był też członkiem założycielem Biblioteki Polskiej im. Ignacego Domeyki w Buenos Aires. W naszych zbiorach skrzętnie przechowujemy jego deklarację członkowską oraz egzemplarze książek dedykowanych Bibliotece.

Z tamtych lat zachował się w archiwum Biblioteki rękopis artykułu Elita gorących serc, napisanego z okazji pięćdziesiątej rocznicy powstania Stowarzyszenia Polskiego w Berisso, oraz kilka listów skierowanych do inżyniera Jerzego Woszczynina, serdecznego przyjaciela pisarza.

W maju 1955 roku Witold Gombrowicz kończy swoją pracę w Banco Polaco.

W 1956 roku Czarnyszewicz, po przejściu na emeryturę, przenosi się z rodziną do podgórskiej miejscowości Villa Carlos Paz w prowincji Córdoba, gdzie wybudował mały dom z widokiem na jezioro. Dom ten do dziś nosi nazwę „Stasia”, na cześć żony pisarza, Stanisławy.

Suchy podgórski klimat prowincji Córdoba pozytywnie wpływa na samopoczucie osób cierpiących na astmę, z pewnością dlatego również Gombrowicz często odwiedzał te strony.

8 kwietnia 1963 roku Witold Gombrowicz opuszcza na zawsze ziemię argentyńską.

18 sierpnia następnego roku w Villa Carlos Paz umiera Florian Czarnyszewicz.

W powojennej Polsce Florian Czarnyszewicz był pisarzem w zasadzie nieznanym, z uwagi na niewygodną dla władz PRL tematykę jego powieści. Po zmianie ustroju zaczęły się ukazywać prace naukowe na temat literatury kresowej, które poniekąd „odkrywają” Czarnyszewicza. Musiało jednak minąć dwadzieścia lat, aby zaistniał na rynku wydawniczym; dopiero około roku 2010 opublikowane zostały po raz pierwszy jego dzieła. Doczekały się tego blisko pół wieku po śmierci autora, zajmującego dziś bardzo ważną pozycję w polskim pisarstwie emigracyjnym; może nawet najważniejszą, jeśli chodzi o problematykę Kresów Wschodnich pierwszych dekad XX wieku.

Przypisy

[1] Florian Czarnyszewicz, Losy pasierbów, Paris, Libella 1958.

[2] Tenże, Elita gorących serc, „Głos Polski”, Buenos Aires, 19 kwietnia 1963.

[3] Tenże, Jak zwalczać bezrobocie, „Głos Polski”, Buenos Aires, 3 marca 1934.

[4] Tenże, Reorganizacja Towarzystw, „Głos Polski”, Buenos Aires, 7 kwietnia 1934.

[5] Tenże, O teatrach w Berisso, „Głos Polski”, Buenos Aires, 3 listopada 1933.

[6] Klub Polski powstał w 1940 roku m.in. z inicjatywy Jeremiego Stempowskiego, późniejszego założyciela i prezesa Biblioteki im. I. Domeyki.

[7] Bankiet dla autora powieści Nadberezyńcy, „C.N. Kurier Polski”, Buenos Aires, 25 września 1942.

[8] Mirosław Arciszewski, polski poseł w Buenos Aires w latach 1942-1946.

[9] Jerzy Giedroyc, Melchior Wańkowicz, Listy 1945-1963, wyboru dokonała i wstępem opatrzyła A. Ziółkowska-Boehm, przypisy oprac. A. Ziółkowska-Boehm i J. Krawczyk, Warszawa, Czytelnik 2000, Archiwum „Kultury”.

[10] Tamże.

[11] Melchior Wańkowicz, Poszerzanie polskości. O książce Nadberezyńcy, „Kultura” 1952, nr 10.

[12] Czesław Miłosz, Notatki z lektury, „Kultura” 1953, nr 5.

[13] (z fr.) kobiety z półświatka.

[14] Jerzy Giedroyc, Witold Gombrowicz, Listy 1950-1969, wybrał, oprac. i wstępem opatrzył A. Kowalczyk, Warszawa, Czytelnik 2000, Archiwum „Kultury”.

[15] Józef Czapski, Przedmowa, w: Florian Czarnyszewicz, Losy pasierbów, dz. cyt.

Tagi

Więcej o Autorze (Autorach)

0raz Pozostałe Publikacje tego Autora (ów)

Henryk Mittelstaedt

Henryk Mittelstaedt ur. się 19 maja 1936 w majątku ziemskim Czerwonka koło Sochaczewa, zmarł w czerwcu 2019 r. w Argentynie. Jego ojciec Kazimierz, w 1939 r. jako porucznik rezerwy kawalerii, zost...

Marta Bryszewska

Biogram wkrótce...

Copyrights

COPYRIGHTS©: STAŁA KONFERENCJA MUZEÓW, ARCHIWÓW I BIBLIOTEK POLSKICH NA ZACHODZIE
CAŁOŚĆ LUB POSZCZEGÓLNE FRAGMENTY POWYŻSZEGO TEKSTU MOGĄ ZOSTAĆ UŻYTE BEZPŁATNIE PRZEZ OSOBY TRZECIE, POD WARUNKIEM PODANIA AUTORA, TYTUŁU I ŹRÓDŁA POCHODZENIA. AUTOR NIE PONOSI ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA NIEZGODNE Z PRAWEM UŻYCIE POWYŻSZEGO TEKSTU (LUB JEGO FRAGMENTÓW) PRZEZ OSOBY TRZECIE.

Stała Konferencja Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie | MABPZ

Stała Konferencja
Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie

Sekretariat

Muzeum Polskie w Rapperwsilu
Schloss Rapperswil
Postfach 1251
CH-8640 Rapperswil
Schweiz

Kontakt

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
+41 (0)55 210 18 62

UWAGA

Z Sekretariatem MABPZ
prosimy kontaktować się tylko w kwestiach dotyczących Konferencji.

Niniejszy portal internetowy Stałej Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie (MABPZ) został zainicjowany i był prowadzony do 2018 roku przez pracowników Polskiego Instytutu Naukowego w Kanadzie i Biblioteki im. Wandy Stachiewicz.
www.polishinstitute.org

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych
www.mkidn.gov.pl

Przy współpracy z Fundacją Silva Rerum Polonarum z Częstochowy
www.fundacjasrp.pl

Od 2020 r., projekt finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury - państwowego funduszu celowego; dzięki wsparciu Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą - Polonika
www.polonika.pl

Deklaracja dostępności strony internetowej
Deklaracja PDF pobierz

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Fundacja Silva Rerum Polonarum Częstochowa
Instytut Polonika