Nieznane listy królowej Bony (1554-1556) w Archiwum Stacji Naukowej PAN w Rzymie
Nieznane listy królowej Bony (1554-1556) w Archiwum Stacji Naukowej PAN w Rzymie
Obszerną korespondencję Bony Sforza d’Aragona (1494-1557), królowej polskiej od 1518 r., przechowywaną w archiwach polskich i obcych, wykorzystał przede wszystkim Władysław Pociecha w swojej monumentalnej monografii[1], która nie sięga jednak poza 1538 r. Korzystali z niej również autorzy późniejsi, jak Maria Bogucka[2]; jednakże, o ile mi wiadomo, jedyne listy z ostatnich lat życia królowej ogłoszono drukiem stosunkowo niedawno w cennym wydawnictwie Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie, Acta Nuntiaturae Polonae[3]. Obecnie, po opublikowaniu w serii wydawniczej naszej Stacji „Conferenze” szeregu listów Bony[4], na które natrafiłem właściwie przypadkiem w archiwum prywatnym arystokratycznej rodziny Lanza di Trabia w Kapui, dysponujemy materiałem znacznie bogatszym. Wykonanie przechowywanych teraz w Stacji fotokopii listów stało się możliwe dzięki uprzejmości młodego barona Carlo Lanza di Trabia, któremu w tym miejscu ponownie dziękuję.
Adresatem wszystkich 31 pism jest przodek barona Carlo, Pompeo Lanza. Jak wynika z otrzymanych od młodego arystokraty informacji, opartych na dokumentach w posiadaniu rodziny, urodził się on w Kapui na początku XVI w.; ojcem był szlachcic Rinaldo, matką — Maria z domu della Ratta. Ukończył studia prawnicze w Neapolu i tamże najprawdopodobniej wykonywał swój zawód.
Nie wiadomo dokładnie kiedy — lecz z pewnością przed 1554 r.— Bona zatrudnia go jako swojego agenta (wł. agente, łac. agens; wg ówczesnej terminologii dyplomatycznej pomocnik ambasadora zw. orator, lub samodzielny dyplomata niższej rangi) na dworze cesarza Karola V w Brukseli, a następnie także na dworze Filipa Habsburga i Marii Tudor (zw. Krwawą Marią, Bloody Mary) w Londynie; na obu tych dworach reprezentował królową w tych latach również — jako orator — jej faworyt Gian Lorenzo Pappacoda, postać badaczom dość dobrze znana. Zadaniem Pappacody i Lanzy była wyłącznie obrona osobistych interesów Bony, ponieważ państwo polskie reprezentowali inni dyplomaci, wysyłani oficjalnie przez króla — jak Wojciech Kryski na dworze londyńskim w 1555 r. Lanza został bez wątpienia zaangażowany na odległość, musiał go ktoś wpływowy odpowiednio zarekomendować. Nie ma bowiem żadnego śladu jego obecności w Polsce, gdzie królowa przebywała bez przerwy od 1518 do początku 1556 r. Był on też dotychczas całkowicie nie znany badaczom. Ze wspomnianych wyżej dokumentów rodzinnych wynika jeszcze, że uzyskał od Karola V patent adwokata fiskalnego (avvocato fiscale, rodzaj prokuratora) apulijskich prowincji Otranto i Bari, zatwierdzony w 1556 r. przez Filipa II. Ożenił się w Bari i spędził tam ostatnie lata. O jego działalności świadczą przede wszystkim listy, o których tu mowa.
Przypomnę teraz w błyskawicznym skrócie, dlaczego owdowiała w 1548 roku Bona — od śmierci małżonka nosząca się z zamiarem powrotu do Włoch przede wszystkim wskutek konfliktu z synem, Zygmuntem Augustem — pertraktowała za pośrednictwem swoich wysłanników z oboma Habsburgami, Karolem i Filipem. Jak wiadomo, królowa posiadała we Włoszech odziedziczone po matce Izabeli księstwa Bari (Apulia) i Rossano (Kalabria). Jej prawa do tych rozległych włości, nadanych Izabeli przez Fryderyka Aragońskiego, po opanowaniu Włoch Południowych przez Hiszpanów potwierdził Karol V; nie potwierdził ich Filip, król Neapolu od 1554 r., mający nieco później (styczeń 1556) przejąć od ojca koronę Hiszpanii. Bonie chodziło więc o potwierdzenie także ze strony nowego władcy. Od szykującego się do abdykacji Karola oczekiwała natomiast w pierwszym rzędzie pomocy w innej, nadzwyczaj istotnej dla niej sprawie, jaką było uzyskanie od Zygmunta Augusta i od Sejmu zgody na jej wyjazd z Polski z nagromadzonym z ciągu dziesięcioleci, ogromnym majątkiem ruchomym, którego przeważającą część zdołała już zresztą przekazać do weneckich banków. Za wstawiennictwo u syna Bona była gotowa potrzebującemu stale pieniędzy Karolowi należycie się odwdzięczyć, udzielając mu dużej pożyczki. Pertraktacje z Habsburgami miały też i trzeci powód, o którym historycy polscy i włoscy wspominają w sposób bardzo ogólnikowy, nie poparty konkretnymi dowodami[5]. Bona pragnęła otrzymać od nich nominację na wicekróla Neapolu, co oczywiście podniosłoby w zasadniczy sposób jej rangę po powrocie do ojczyzny. Otóż listy do Lanzy są m.in. świadectwem tych właśnie aspiracji, stanowiących niewątpliwie ważny element biografii polskiej królowej.
Przyjrzyjmy się nieco bliżej będącym przedmiotem mojego wystąpienia dokumentom. Jak już powiedziano, jest ich 31, każdy obejmuje od 1 do 4 stron formatu 20 x 28 cm. Pierwszy nosi datę 10 lutego 1554, ostatni zredagowany został 11 stycznia 1556 r., a zatem na krótko przed wyjazdem Bony z Warszawy w kierunku Włoch (1 II 1556); listów z 1554 r. jest 20, z 1555 10, z 1556 - 1. Wszystkie wysłano z Warszawy, gdzie królowa przebywała od połowy 1548 r. z córkami, a z dala od syna. Listy z 1554 r. są adresowane do „Mag.co [magnifico] Pompeo Lanza iuriu[m] doctori agenti nostro in aula caesarea sincere dilecto”; pochodzące z lat następnych, przeważnie do „Mag.co Pompeo Lanza iuriu[m] doctori agenti nostro in aula caesarea et anglica”. Niekiedy brak ostatniego przymiotnika, co wskazuje, że także i wówczas Lanza przebywał głównie na dworze cesarskim. Adresy są zresztą często niekompletne ze względu na zły stan dokumentów. Prawie nigdy nie brak jednak na pismach charakterystycznego podpisu królowej, Bona regina ss [subscripsi/t] i nagłówka: Bona Dei gratia regina vidua Poloniae, Magna Dux Lithuaniae, Barique princeps Rossani, Russiae, Prussiae, Masoviae, etc. domina; na niektórych listach zachowała się także pieczęć władczyni. Włoski tekst listów słowa łacińskie są zupełną rzadkością - obfituje w skróty, zgodnie z przyjętym obyczajem w datach i w liczbach występują cyfry rzymskie i arabskie. Trzy różne charaktery pisma wskazują na trzech sekretarzy, o których skądinąd nic nie wiadomo. Dokumenty nie są łatwo czytelne przede wszystkim dlatego, że większość z nich jest mniej lub bardziej uszkodzona zwłaszcza wzdłuż zgięć stron. W bardzo licznych lukach zniknęły poszczególne słowa i części zdań, a niekiedy nawet całe fragmenty tekstu (np. list z 1 VI 1555 zachował się mniej więcej w połowie). Na części dokumentów adresat odnotował datę otrzymania i odpowiedzi własnej. Dowiadujemy się stąd, że pokonanie trasy Warszawa - Bruksela zabierało konnemu kurierowi - był nim niejaki Bartosz (Bartoscio, Bartolomeo), nb. jedyny Polak, o którym Bona wspomina — ok. miesiąca, i że Lanza odpisywał zazwyczaj szybko, czasem już następnego dnia.
Nie tutaj miejsce na analizę językową listów, ciekawego świadectwa ówczesnej włoskiej prozy[6]. Powiem więc tylko, że należą one niewątpliwie do kategorii tzw. letteracce, którym to mianem określano w XVI w. pisma redagowane bez troski o formę, w celach wyłącznie praktycznych. Ich treść dotyczy też wydarzeń bieżących. W najkrótszych królowa ogranicza się w zasadzie do uwag o przebiegu korespondencji od strony technicznej: podaje daty otrzymywanych od Lanzy pism z ewentualnymi załącznikami — listami innych nadawców, dziękuje, chwali agenta za gorliwość lub zarzuca mu jej niedostatek, zleca doręczenie załączników własnych. Stale interesującym ją tematem jest stan zdrowia cesarza i pary królewskiej w Londynie.
Dość wyraźnie wyłania się z listów sylwetka Lanzy — choć oczywiście dowiedzielibyśmy się o nim o wiele więcej, gdybyśmy mogli przeczytać również i jego pisma. W 1554 r. głównym obowiązkiem agenta wydaje się być pomoc ambasadorowi Pappacoda, od przekazywania mu korespondencji (listy do krążącego między Brukselą a Londynem faworyta przychodziły do Brukseli na nazwisko Lanzy) do opieki podczas choroby: „...wy zaś, sprawiając nam przyjemność i pełniąc waszą służbę, nie omieszkacie stale dodawać mu [Pappacoda] otuchy i dotrzymywać towarzystwa aby ogarniająca go wraz z chorobą melancholia nie powiększania jego zmartwień i kłopotów...” (list z 16 VII 1554). Jednakże już wtedy prowadzi Lanza rozmowy z „urzędnikami Jego Cesarskiej Mości”, nie wyłączając potężnego ministra Antoine Perrenot de Granvelle, biskupa Arras, o „całości sprawy” (tuto il negozio, list z czerwca 1554), a więc na tematy, o których pisałem wyżej, informuje też królową o działaniach wojennych — cesarz walczył wówczas z Francuzami — i o poczynaniach kilku interesujących ją osób, a zwłaszcza neapolitańczyków Giovan Battisty Castaldo, jednego z najlepszych generałów Karola V, oraz Giulio Cesare Brancaccio, wojskowego najpierw w cesarskiej, a później we francuskiej służbie. W 1555 r., po powrocie do Polski Gian Lorenza Pappacody, Lanza pertraktuje już z dwoma dworami, brukselskim i londyńskim, choć na ten ostatni udaje się teraz specjalny wysłannik Bony, Camillo Brancaccio, najprawdopodobniej krewny wymienionego wyżej. Lanzę przyjmuje wtedy na dwóch kolejnych audiencjach Maria Tudor, na której wstawiennictwo u hiszpańskiego małżonka Bona, spokrewniona z nią przez Katarzynę Aragońską, ciotkę Karola V, musiała bardzo liczyć. Reasumując powiedzieć można, że Lanza — chociaż polska królowa prawie na pewno nigdy nie zetknęła się z nim osobiście — należał do wąskiego kręgu jej najbardziej zaufanych ludzi i spełniał należycie swoją delikatną misję, pobierając za to zresztą, wysokie wynagrodzenie: 150 dukatów miesięcznie plus zwrot opłat pocztowych i wydatków nadzwyczajnych (dla porównania: Jan Dantyszek, oficjalny przedstawiciel Zygmunta Starego przy Karolu V w Hiszpanii ok. 20 lat wcześniej, pobierał nie więcej jak 200 dukatów miesięcznie przy podobnym kursie)[7].
W listach z 1554 r. pojawia się niemal stale nazwisko Gian Lorenza Pappacody, najważniejszego negocjatora Bony, który do cesarza udawał się także w latach poprzednich. Misja Pappacody, rozpoczęta w marcu, kończy się jego powrotem do Warszawy w grudniu. Miał on bez wątpienia nakłonić Karola do ułatwienia królowej wyjazdu z Polski, pertraktować z oboma Habsburgami w sprawie włoskich posiadłości Bony oraz wyjednać dla niej godność wicekróla Neapolu. Z omawianej tu korespondencji (listy z grudnia 1554 r. i passim) wynika jasno, że Pappacoda zapewnił swoją mocodawczynię o pełnym sukcesie, z czego królowa była oczywiście nadzwyczaj zadowolona. Wkrótce okazało się jednak, że Habsburgowie byli wprawdzie skłonni wysłać do Polski swojego ambasadora dla ułatwienia wyjazdu Bony (Juan de Ayala przyjedzie jesienią 1555 r.) ale sprawa księstw włoskich nie jest bynajmniej wyjaśniona do końca, a ponadto — co dla nas tutaj najważniejsze — nie ma w ogóle mowy o uczynieniu Bony wicekrólem Neapolu, którym zostaje mianowany słynny generał cesarza, książe d’Alba (listy z wiosny 1555 r.). Pappacoda musiał więc udzielić królowej fałszywych informacji; być może sam został wprowadzony w błąd, gdyż wygląda na to, że jego i Lanzy głównym rozmówcą w Brukseli był jeden z sekretarzy hiszpańskiej Rady Królewskiej (Consejo Real), niejaki Diego de Vargas, osobnik raczej niepoważny[8]. Fakt, że Habsburgowie nie mieli nigdy zamiaru powierzyć Bonie władzy nad wielkim, obejmującym całe Włochy Południowe Królestwem Neapolu, zagrożonym wtedy przez Francuzów, znajduje dobitne potwierdzenie w wydanej już dość dawno drukiem korespondencji Karola V, zawierającej m.in. listy cesarza i Filipa, w których są na ten temat wzmianki[9]. Niemniej Bona była przez kilka miesięcy — od końca 1554 r. do wiosny roku następnego — święcie przekonana, że pomyślna dla niej decyzja została podjęta i że upragnioną nominację przywiezie jej wkrótce cesarski ambasador, którym będzie zaprzyjaźniony z nią Giovan Battista Castaldo. Kiedy pojęła jednak, że nic z tego, zrobiła dobrą minę do złej gry: to doskonale, że wicekrólem Neapolu został książę d'Alba, człowiek wielkich zasług; „cieszę się z tego, jak gdybym została nim ja sama” — pisze do Lanzy 9 maja 1555 r. Powtarza też w nieskończoność, że największą jej troską jest nie przeciwstawiać się w niczym woli obu Habsburgów. To również warte jest uwagi: wiemy przecież, że Bona przez bardzo długi czas była nastawiona do domu habsburskiego zdecydowanie wrogo. Ale sytuacja się zmieniła: w latach pięćdziesiątych królowa widzi w Karolu i Filipie jedyną swoją ostoję, to oni pomogą jej wrócić do Włoch i zająć tam należne jej miejsce.
Tymczasem nieotrzymanie godności wicekróla Neapolu nie będzie jedynym ciosem, jaki spadnie na Bonę w przeddzień wyjazdu z Polski. Fiaskiem zakończy się wspomniana już misja trzeciego jej reprezentanta, Camilla Brancaccio, który przybywa do Londynu wiosną 1555 r., aby uzyskać od Filipa „potwierdzenie dawnych przywilejów” dotyczących włoskich posiadłości królowej (listy z 12 V 1555 i z 11I 1556). Nowy król Neapolu nie zamierza najwyraźniej zrezygnować z broni, którą będzie mógł jeszcze się posłużyć po powrocie Bony do Włoch dla zapewnienia sobie — za przykładem ojca — kolejnej pożyczki.
Listy do Lanzy można więc uznać w pewnym sensie za kronikę rozczarowań ich autorki. Potwierdzają one sąd o królowej jednego z najwybitniejszych naszych historyków, Andrzeja Wyczańskiego: „Trudno powiedzieć, czy Bona Sforza była wielką postacią w dziejach swoich czasów, lecz nie ulega wątpliwości, że była ona postacią tragiczną”[10]. Dowiedzieliśmy się z nich jednak nie tylko o niepowodzeniach królowej, ale i sporo na temat jej kontaktów z zagranicą w ostatnich dwóch latach pobytu w Polsce. Poznaliśmy lepiej jej prywatną „służbę zagraniczną”, działającą w tajemnicy przed Zygmuntem Augustem. Dotychczas pisano prawie wyłącznie o Giovan Lorenzo Pappacoda, teraz możemy dodać Lanzę, Camilla Brancaccio i pomniejszych, wzmiankowanych w listach en passant (Siglerio w Brukseli, Pitti w Wiedniu). Potrafmy też umieścić w czasie i przestrzeni – oczywiście z pewnym przybliżeniem - podróże Pappacody, Brancaccia i samego Lanzy; wiemy z kim prowadzili rozmowy i jak królowa oceniała ich starania. Przekonujemy się wreszcie, z jak wielką wytrwałością dążyła starzejąca się Bona do osiągnięcia swoich celów i jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, ile musiało ją kosztować utrzymanie za granicą licznego zastępu pracujących dla niej ludzi.
Przytoczę na zakończenie we własnym przekładzie i z kilkoma niezbędnymi wyjaśnieniami jeden z dłuższych listów królowej[11] dotyczący spraw różnych:
„Magnifice Syncere Nobis Dilecte [Dostojny panie, szczerze przez nas ulubiony). Ostatnie wasze listy, jakie otrzymaliśmy, są z 7 bieżącego miesiąca. Donosicie nam w nich, że Jego Cesarska Mość wyruszył w pole wraz z Najjaśniejszą Królową Marią [Maria Tudor, zaręczona z Filipem Habsburgiem w 1553 r., zawarła sojusz z Cesarstwem przeciw Francji, nie biorąc jednak udziału w kampanii osobiście], aby przeciwstawić się naporowi wroga. Jest naszym pragnieniem, aby ta wyprawa miała pomyślny przebieg i aby zdrowie dopisywało obojgu władcom, czego pragniemy nie mniej, jak dobrego zdrowia własnego. Pragniemy też gorąco usłyszeć, że odnieśli oni zwycięstwo. Gdyby zaś miał znowu wpaść w ręce Cesarza Najjaśniejszy Król Francji [Henryk II], co t- jak mówicie - mogłoby się zdarzyć i co jest także naszą nadzieją, byłoby rzeczą dobrą a nawet konieczną, żeby Jego Cesarska Mość nie okazywał mu łaskawości, jaką okazał wobec jego Najjaśniejszego ojca [Franciszek I, wzięty do niewoli w bitwie pod Pawią w 1525 r. i wypuszczony w rok później], bo gdyby tego ostatniego potraktowano inaczej, być może dzisiaj sprawy toczyłyby się lepiej, niż się toczą [...]. Kiedy złapiemy w sieci takie ptaki, nie wolno nam szybko wypuszczać ich z ręki ani zwracać im wolności, zanim nie zaistnieje pewność, że nie przyniosą już państwu szkody. Daj więc Boże, abyśmy rychło otrzymali wieści pomyślne dla pokoju chrześcijańskiego świata. Co do Najjaśniejszej Królowej Marii nie mieliśmy nigdy wątpliwości, że - posiadając tyle dobrych cech i zalet - odniesie ona sukcesy, które już odniosła i które trwają nadal [Maria Tudor w pierwszej połowie 1554 r. zwyciężyła protestantów i restaurowała w Anglii katolicyzm]. Co do Najjaśniejszego Księcia [tj. następcy tronu] Hiszpanii [Filipa Habsburga], którego — jak nam donosicie — Jego Cesarska Mość oczekuje z wielką niecierpliwością, daj Bóg aby jego podróż przebiegła szybko i pomyślnie i aby odbył się upragniony przez wszystkich ślub [Filip poślubia Marię 23 VII 1554 w Winchester, do Brukseli przyjeżdża we wrześniu], ku satysfakcji Jego Cesarskiej Mości. Zaś co do prędkiego załatwienia naszej sprawy [negocio nostro], nie omieszkacie zawiadamiać nas często o wszystkim, co się tyczy przyjazdu wspomnianego Najjaśniejszego Księcia.
O Giulio Cesare Brancaccio powiemy tylko tyle, że ponieważ popełnił nowy błąd, o którym nam piszecie [chodzi z pewnością o ucieczkę Brancac-cia z dworu londyńskiego do wrogiej Francji, p. wyżej] — z jednej strony jest nam przykro, bo nie życzymy źle nikomu na świecie, z drugiej jednak jesteśmy zadowoloną, gdyż wszyscy pojmą teraz jasno — nie wypełnił przecież zaleceń swojego pana, któremu winien był posłuszeństwo — w jaki sposób postąpił przedtem z Dostojnym Giovan Lorenzo Pappacodą, który był dla niego tylko przyjacielem. Jeśli więc podejrzewano o cokolwiek tegoż Dostojnego Giovan Lorenza, teraz wszystko się wyjaśni, a każdy rozsądny człowiek zrozumie, że słusznie uskarżał się na niego tenże, otrzymawszy za tak wiele dobroci podobną zapłatę [nie wiadomo niestety, o jaką sprawę chodzi]. Przyczyny zaś tego, co mu [Brancacciowi] się przydarzyło i co jeszcze się przydarzy, upatrywać należy w jego złośliwości [...]. Będziecie więc nas zawiadamiali [o tym co się dzieje z Brancacciem], sprawiając nam dużą przyjemność. Za inne otrzymane wiadomości dziękujemy i pochwalamy was zachęcając, abyście nadal tak się starali.
A ponieważ usłyszeliśmy, że wspomniany Giulio Cesare [Brancaccio], wyjeżdżając, zabrał z sobą jednego z paziów Najjaśniejszej Królowej Marii, dowiedzielibyśmy się z przyjemnością, co Najjaśniejsza Królowa w związku z tym zrobiła i powiedziała. Z Warszawy 30 lipca 54 roku”.
Ten tekst, zachowany stosunkowo dobrze — niewielkie luki nie utrudniają jego zrozumienia — ilustruje właściwie przyjęty przez Bonę w listach do Lanzy sposób redagowania. Po potwierdzeniu otrzymania korespondencji następuje wyliczenie poruszonych w niej tematów — wyprawa wojenna przeciw Francuzom, sukcesy Marii Tudor, zapowiedziany przyjazd Filipa z Hiszpanii, poczynania Giulio Cesare Brancaccio — opatrzone krótszym lub dłuższym komentarzem, który przybrać może postać uwag natury ogólnej (postępowanie cesarza wobec nieprzyjaciół i płynące stąd wnioski, niegodziwość Brancaccia i jej konsekwencje) lub szczególnej (zalety królowej Marii, podróż i małżeństwo Filipa). Nie brak oczywiście wzmianki o najważniejszej „naszej sprawie” w połączeniu z przyjazdem Filipa. Widać dalej, że Bonę interesowały również zupełne drobiazgi, jak uprowadzenie przez Brancaccia pazia z londyńskiego dworu. Znamienne są wreszcie sformułowane wobec adresata pochwały i zalecenia.
Fotokopie listów Bony do jej włoskiego agenta przechowywanych przez ponad cztery i pół wieku w prywatnych zbiorach rodziny zamieszkałej w niewielkiej Kapui, wzbogaciły w znacznej mierze nader skromne archiwum Stacji Naukowej PAN w Rzymie, które jednak poszczycić się może także papierami Scipione Piattolego (1749 —1809), florenckiego pedagoga, polityka i erudyty, współautora Konstytucji 3 Maja i doradcy Adama Jerzego Czartoryskiego jako ministra praw zagranicznych Rosji.
Przypisy
[1] W. Pociecha, Królowa Bona, t. I—IV, Poznań 1949-1958.
[2] M. Bogucka, Bona Sforza, Warszawa 1989.
[3] Acta Nuntiaturae Polonae, t. III/1, Aloisius Lippomano (1555—1557), ed. H. D. Wojtyska, Romae 1993, s. 98, 110.
[4] K. Żabokiicki, Lettere inedite (1554-1556) di Bona Sforza, regina di Polonia, al suo agente italiano Pompeo Lanza, Accademia Polacca delie Scienze, Biblioteca e Centro di Studi a Roma, „Conferenze” 110, Varsavia; Roma 1998. Na Wstępie (Introduzione), s. 5-27, oparty jest niniejszy referat; listy Bony (Documenti) na s. 28-50.
[5] Tamże, przypis 56 na s. 27.
[6] Tamże, s. 9-10.
[7] Tamże, przypis 25 na s. 26.
[8] Tamże, s. 16.
[9] Tamże, s. 18-20 i przypis 47 na s. 26.
[10] Tamże, s. 24 i przypis 2 na s. 25 (cytat tłum. z włoskiego).
[11] Tekst oryginału tamże, s. 31-32, nr IX.
Tagi
-
PUBL.: 24/11/2020
-
AKTU.: 08/11/2023
Więcej o Autorze (Autorach)
0raz Pozostałe Publikacje tego Autora (ów)
Krzysztof Żaboklicki
Copyrights
COPYRIGHTS©: STAŁA KONFERENCJA MUZEÓW, ARCHIWÓW I BIBLIOTEK POLSKICH NA ZACHODZIE
CAŁOŚĆ LUB POSZCZEGÓLNE FRAGMENTY POWYŻSZEGO TEKSTU MOGĄ ZOSTAĆ UŻYTE BEZPŁATNIE PRZEZ OSOBY TRZECIE, POD WARUNKIEM PODANIA AUTORA, TYTUŁU I ŹRÓDŁA POCHODZENIA. AUTOR NIE PONOSI ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA NIEZGODNE Z PRAWEM UŻYCIE POWYŻSZEGO TEKSTU (LUB JEGO FRAGMENTÓW) PRZEZ OSOBY TRZECIE.