25 Lat działalności Stałej Konferencji — Refleksje autora publikacji jubileuszowej
25 Lat działalności Stałej Konferencji — Refleksje autora publikacji jubileuszowej
Pozwolę sobie zacząć od kilku zdań o Towarzystwie Rapperswilskim, które tu reprezentuję. Zakładając w swoim czasie w gronie kilkunastu osób tę organizację, której statutowym celem jest promocja kultury polskiej za granicą i przyczynianie się do zachowania polskiego dobytku kulturalnego znajdującego się na obczyźnie, przyjęliśmy dla niej tę nazwę nawiązującą do symbolu dziedzictwa narodowego za granicą, jakim stało się założone w 1870 roku Muzeum Narodowe Polskie w Rapperswilu. Ta, jedna z najstarszych instytucji kulturalnych Wielkiej Emigracji, z inicjatywy jej twórcy Władysława Platera od początku swego istnienia starała się oddziaływać nie tylko na polskich emigrantów, ale także na dwa dalsze środowiska — na swe obcojęzyczne otoczenie i na rodaków pozostających w kraju pod zaborami. Taki sam cel po przeszło stu latach przyjęli jako nadrzędny przedstawiciele siedmiu instytucji emigracyjnych, powołując na spotkaniu we współczesnym Muzeum Polskim w Rapperswilu organizację współpracy noszącą nazwę Stałej Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie. Ta zbieżność w sposobie myślenia sprawiła, że określając w statucie Towarzystwa Rapperswilskiego sposoby realizacji wymienionego przed chwilą celu, zapisaliśmy jako pierwszy z nich współpracę z instytucjami kultury polskiej za granicą, zwłaszcza zrzeszonymi w Stałej Konferencji.
I właśnie chęć uczynienia czegoś użytecznego dla instytucji członkowskich Stałej Konferencji skłoniła mnie do zgłoszenia gotowości przygotowania publikacji poświęconej pierwszemu ćwierćwieczu jej działalności. Dziękuję za przyjęcie na XXV sesji mojej oferty i za sformułowanie przy tej okazji postulatów co do zawartości proponowanego opracowania. Przypomnę, że uczestnicy tej sesji uznali za celowe napisanie na postawie dokumentacji przechowywanej w archiwum Stałej Konferencji kroniki jej działalności uzupełnionej o indeksy uczestników jej obrad, referatów itp. Miałem nadzieję, że taką publikację będę mógł zaprezentować Państwu na obecnej sesji. Niestety z wielu przyczyn, o których nie czas tu dziś mówić, trzeba będzie jeszcze na to nieco poczekać. Dzięki temu powinno jednak stać się możliwe zarówno ulepszenie istniejącej już pierwszej wersji tekstu, jak zapewnienie jej doskonalszej szaty zewnętrznej.
Uprzedzając lekturę tego tekstu, pragnę zasygnalizować Państwu to, że mimo jubileuszowego charakteru publikacji nie jest on laudacją, lecz jest pisany na podstawie dostępnych archiwaliów, po kronikarsku, sine ira et studio. Wydaje mi się, że — biorąc pod uwagę skromne możliwości finansowe niemal wszystkich organizacji członkowskich oraz to, że z reguły opierają one swą działalność na bezinteresownej pracy wolontariuszy — nawet sucho opisane działalność i dorobek Stałej Konferencji zasługują na uznanie. Niemniej jednak następstwem kronikarskiego charakteru tekstu jest to, że nie w pełni charakteryzuje on dorobek Stałej Konferencji w tej części, o której nie pisano w protokołach z jej sesji, a która z pewnością miała dla ich uczestników istotną wartość. Myślę tu nie tylko o zaznajamianiu się z dorobkiem pokrewnych placówek i sięganiu do ich doświadczeń, lecz przede wszystkim o kształtującym się w toku kolejnych sesji poczuciu wspólnoty uczestników obrad z różnych instytucji i krajów, w tym zarówno wspólnoty celów i realizowanej misji, jaki więzów przyjaźni. Ten wątek tekstu chciałbym jeszcze rozszerzyć, m.in. wykorzystując nasz obecny kontakt i prosząc uczestników obecnej sesji o podzielenie się ze mną swoimi ocenami tego nurtu dorobku Stałej Konferencji. Będę wdzięczny za każdą rozmowę na ten temat.
Właściwym tematem mojej dzisiejszej wypowiedzi mają być refleksje, które nasunęły mi się w toku pracy nad tą właśnie publikacją jubileuszową. Były to refleksje dwojakiego rodzaju. Jedne z nich dotyczą bezpośrednio przyszłej działalności Stałej Konferencji i instytucji w niej zrzeszonych. O nich piszę nieco szerzej w końcowym rozdziale mego opracowania, a w tej chwili chciałbym zasygnalizować tylko jedną sprawę — pożądanego, moim zdaniem, przemyślenia na nowo i nowego sformułowania głównych zadań Stałej Konferencji w nadchodzących latach, w warunkach coraz bardziej przecież odmiennych od tych, w których Stała Konferencja powstała, a ponadto (miejmy nadzieję) coraz bardziej różnych także od tych, z którymi mieliśmy do czynienia w kraju w rozciągniętym na wiele lat wstępnym okresie transformacji i kształtowania III Rzeczypospolitej.
Pozornie instytucje członkowskie Stałej Konferencji mają zadania stałe i nieulegające zmianom w ślad za zmianami sytuacji politycznej — ich zadaniem bowiem było, jest i będzie przechowywanie i udostępnianie w celu badań, nauczania, a także rozrywki zbiorów odpowiadających ich specjalizacji. Ale jednak rozłożenie akcentów w realizacji tych zadań może i powinno być — w zależności od sytuacji zewnętrznej — różne.
Podobnie nowych przemyśleń i wdrażania powstałych w ich wyniku nowych koncepcji — zarówno przez Stałą Konferencję i jej członków, jaki przez zainteresowane tematem środowiska krajowe (a mam tu na myśli nie tyle urzędy, co pokrewne instytucje kulturalne i, wciąż niestety nie dość liczne i często zbyt słabe, organizacje pozarządowe) —wymagają w obecnych warunkach formy współpracy pomiędzy Polakami w Kraju i za granicą w całym tym obszarze, który jest przedmiotem zainteresowania Stałej Konferencji i jej instytucji członkowskich.
Własne refleksje dotyczące tych właśnie spraw przedstawiam nieco szerzej w zakończeniu swego opracowania, nie czując się oczywiście — przynajmniej w obecnym stadium rozważania tematu — uprawnionym do formułowania postulatów programowych.
Główna refleksja drugiego rodzaju ma znacznie większy stopień ogólności. Dotyczy ona całokształtu relacji pomiędzy Krajem a Polakami mieszkającymi poza nim, niezależnie od tego, czy niegdyś z jakichkolwiek przyczyn opuścili oni (lub ich przodkowie) Polskę i osiedlili się w innych krajach, czy też mieszkając na pograniczu ziem etnicznie polskich, znaleźli się poza granicami Polski w wyniku przesunięcia tych granic.
Nie sposób charakteryzować w tym miejscu przeszłość stosunków między każdorazowymi władzami w Kraju a Polakami za granicą i ich organizacjami. Zainteresowanym tym tematem mogę jednak wskazać dwie ciekawe syntetyczne publikacje: prof. Piotra Kraszewskiego z PAN w Poznaniu i dr. Jana Lencznarowicza z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zamieszczone w wydanym przed paru laty przez krakowskie Wydawnictwo Literackie leksykonie Polska diaspora. Gdy zaś chodzi o dzień dzisiejszy tych relacji, to dość obszerną ich charakterystykę można znaleźć w artykułach publikowanych m.in. przez Piotra Rachtana z Kraju i Janusza Rygielskiego z Australii w internetowym niezależnym magazynie publicystów „Kontrateksty”.
Lektura tych tekstów i innych publikacji na ten temat pozwala, moim zdaniem, na sformułowanie tezy, że dotychczas brak było (i nadal brakuj e) koncepcji długofalowej polityki kształtowania stosunków między władzami krajowymi a Polakami stale zamieszkującymi za granicą, którzy — o czym należy pamiętać — obecnie stanowią około 30 % całego narodu.
Kolejne rządy zarówno II, jak i — niestety — III Rzeczypospolitej zdobywały się nieraz na mniej lub bardziej doraźne deklaracje czy gesty sympatii dla Polonii i Polaków za granicą, na próby powoływania czy współudział w tworzeniu światowych organizacji polonijnych, na odcinkowe i ograniczone w swej skali formy pomocy, ale wszelkie działania tego rodzaju nie miały trwałego charakteru i większej perspektywy, lecz były ograniczane lub modyfikowane pod wpływem bieżących trudności gospodarczych czy zmian koncepcji politycznych. U początków III Rzeczypospolitej zabrakło nawet apelu do emigracji o powrót do kraju i włączenie się do jego politycznej i ekonomicznej transformacji tych wszystkich, których zagraniczne doświadczenia i dorobek mogły być cenne przy budowie demokracji i wolnego rynku.
Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, jak wielką wartość mogłoby mieć doprowadzenie do ukształtowania koncepcji wielostronnej harmonijnej współpracy ogółu Polaków w sposób korzystny zarówno dla kraju, jak i dla tej części narodu, której — mimo zamieszkiwania na obczyźnie — szeroko rozumiane sprawy rozwoju kraju i wspólnej wszystkim Polakom kultury narodowej nie są obojętne. I, jak sądzę, stworzenie formuły dochodzenia do takich relacji jest możliwe tylko wspólnym, opartym na zasadach partnerskich, wysiłkiem Polaków zamieszkałych w kraju i poza jego granicami.
Na zakończenie tych „globalnych” dywagacji taka, trochę może zbyt śmiała myśl—a może by (nie czekając na powstanie takiej wielostronnej koncepcji) zacząć w gronie osób z kraju i zagranicy, zainteresowanych polską kulturą i dziedzictwem narodowym za granicą najpierw myśleć, a potem porozumiewać się odnośnie takiego długofalowego programu działania w tych dziedzinach, który można by następnie wspólnymi siłami realizować. Nawiązując do myśli Platera i uchwały powołującej Stałą Konferencję, program ten mógłby mieć trzech adresatów: Polaków zamieszkujących za granicą, środowiska obcojęzyczne krajów ich zamieszkiwania oraz Polaków w kraju, wśród których należałoby rozpowszechniać wiedzę o rodakach przebywających stale poza krajem i o ich dorobku kulturalnym.
Zdaję sobie sprawę, że wielu słuchaczom myśl o podjęciu takich prac może się wydać przedwczesna choćby ze względu na to, że niełatwo byłoby szybko zebrać grupę ludzi, którzy zapoczątkowaliby dzieło. Ale im wcześniej choćby niewielka liczba osób zaczęłaby myśleć o sprawie, tym szybciej można by liczyć na jej uruchomienie.
Przy wszystkich zastrzeżeniach, jakie mieć można do skali i charakteru zaangażowania różnych instytucji krajowych w tematykę będącą przedmiotem naszego zainteresowania, w ostatnim okresie trzeba też z zadowoleniem odnotować pewne pozytywne zjawiska, a w tym decyzję (wprawdzie wciąż jeszcze nie popartą dostatecznymi środkami finansowymi i kadrowymi) o przeznaczeniu gmachu historycznej Szkoły Podchorążych Piechoty w Łazienkach Królewskich w Warszawie na Muzeum Wychodźstwa Polskiego, które — miejmy nadzieję— stopniowo powinno rozwinąć się w znaczącą placówkę. Myślę, że mogę też w tym gronie powiedzieć, że kierujący uruchomieniem tego muzeum dyrektor Muzeum Łazienek Królewskich prof. Marek Kwiatkowski w rozmowie ze mną wyraził gotowość udostępnienia sal tego muzeum na wystawę czasową poświęconą Stałej Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie oraz jej instytucjom członkowskim. Zdaję sobie sprawę z trudności zgromadzenia eksponatów prezentujących tyle, a w dodatku tak rozproszonych instytucji. Ale wydaje się też, że byłaby to gra warta świeczki.
I biorąc pod uwagę upływ czasu wyznaczonego mi w programie sesji, tą refleksją kończę swą wypowiedź.
Tagi
-
PUBL.: 10/11/2021
-
AKTU.: 08/11/2023
Więcej o Autorze (Autorach)
0raz Pozostałe Publikacje tego Autora (ów)
Copyrights
COPYRIGHTS©: STAŁA KONFERENCJA MUZEÓW, ARCHIWÓW I BIBLIOTEK POLSKICH NA ZACHODZIE
CAŁOŚĆ LUB POSZCZEGÓLNE FRAGMENTY POWYŻSZEGO TEKSTU MOGĄ ZOSTAĆ UŻYTE BEZPŁATNIE PRZEZ OSOBY TRZECIE, POD WARUNKIEM PODANIA AUTORA, TYTUŁU I ŹRÓDŁA POCHODZENIA. AUTOR NIE PONOSI ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA NIEZGODNE Z PRAWEM UŻYCIE POWYŻSZEGO TEKSTU (LUB JEGO FRAGMENTÓW) PRZEZ OSOBY TRZECIE.